Poszło o to, kto będzie głównym architektem nowej ustawy o mediach narodowych, i co się z tym wiąże, kto "otrzyma z ręki prezesa PiS zielone światło do obsadzania swoimi ludźmi mediów publicznych" - czytamy w "Rzeczpospolitej". Przypomnijmy, że za pierwszą koncepcją nowej ustawy medialnej stał Krzysztof Czabański. Miała ona wprowadzać m.in. opłatę audiowizualną. Zakończyło się to porażką, bowiem wprowadzenie takiej opłaty wiązałoby się z koniecznością przeprowadzenia konsultacji z Komisją Europejską. Tymczasem, jak czytamy w "Rz" Jacek Kurski miał pełnił stanowisko prezesa TVP tylko do czasu wejścia w życie nowych przepisów. "Zeszłotygodniowa samowolka Czabańskiego przy odwołaniu Kurskiego wszystko może zmienić" - mówi w rozmowie z "Rz" polityk z kierownictwa PiS. Zamieszanie z odwołaniem i przywróceniem Kurskiego jako szefa Telewizji Publicznej pokazało, że "wewnętrznego sporu w obozie władzy nie da się już zatuszować". Kurski i Czabański mają świadomość sytuacji w jakiej się znajdują, i do rozgrywek między sobą postanowili wykorzystać prawicowe tygodniki. W "Do Rzeczy" ukazał się wywiad z Czabańskim (ZOBACZ), z kolei "wSieci" rozmawiało z Kurskim (ZOBACZ). Obaj panowie nie szczędzili sobie krytyki. Jak czytamy w "Rzeczpospolitej" w całym sporze kluczowe są kwestie personalne. Jacka Kurskiego popierają środowiska związane ze SKOK. Mogą oni też liczyć na zaufanego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego - ustalił dziennik.Z kolei Czabański może liczyć na środowisko "Gazety Polskiej", ale nie mam poparcia u ludzi prezesa PiS. "Dzisiaj nikt nie jest w stanie przewidzieć, na kogo postawi Kaczyński" - podsumowuje "Rz".Więcej w "Rzeczpospolitej"