Zaproponowane przez prezydenta rozwiązanie "jeden poseł - jeden głos" w głosowaniu w wyborach członków KRS Ryszard Terlecki nazwał "pomysłem dyskusyjnym". Przypomniał, że większość, którą <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> ma w parlamencie, wynika ze wskazania wyborców. Jak powiedział, "ta większość, która wiąże się z wzięciem odpowiedzialności za rząd, ma też naturalny wpływ na to, co wychodzi z Parlamentu". Wobec tego, zdaniem Ryszarda Terleckiego, Prawo i Sprawiedliwość powinno mieć też decydujący wpływ na kształt tej reformy, a w tym przypadku konkretnie na kształt Krajowej Rady Sądownictwa. Ryszard Terlecki ocenił, że proponowane przez prezydenta rozwiązanie "oznacza podział parytetowy". Zwracając uwagę na wiążące się z tym trudności, wskazał kwestię liczby kandydatów na sędziego KRS. Przypomniał, że może ich być bardzo wielu, bo prezydent przewidział "rozmaite możliwości ich zgłaszania", także przez obywateli. Nawet dwa tysiące kandydatów? "Może się okazać, że kandydatów będzie pięćdziesięciu, może stu, a może dwa tysiące. Wtedy nie będzie łatwo dokonać wyboru tej piętnastki" - mówił przewodniczący klubu parlamentarnego PiS. Terlecki ocenił równocześnie, że dobrym rozwiązaniem jest kryterium 65 lat na emeryturę sędziów SN. "To dobry pomysł, który akceptujemy. Rzeczywiście zmiany personalne są konieczne. To rozwiązanie bierze te zmiany pod uwagę. Te zmiany nastąpią dzięki temu rozwiązaniu i myślę, że w tym kierunku możemy się dogadać" - powiedział. Pytany o skargę nadzwyczajną, szef klubu PiS odparł, że "to jest takie działanie prospołeczne". "Nam się takie pomysły podobają. Wiele jest wyroków, które budzą ogromne wątpliwości. Wielu Polaków czuje się skrzywdzonych, a już wyczerpało możliwości; te, które stwarzają obecne przepisy - możliwości apelacji czy odwoływania się, więc taka nadzwyczajna Izba, która może wzruszyć wyroki już zapadłe, wydaje mi się pożyteczna" - oświadczył. Według niego, dotyczyłaby ona "pewnego okresu działania sądów, bo to oczywiście nie może dotyczyć lat 20 czy 50, ale ostatnich 10 z pewnością". Mazurek: Nie chodzi o to, kto będzie bardziej zadowolony Nas kosmetyka nie interesuje - chcemy zmian strukturalnych i kadrowych, bo bez zmian kadrowych uważamy, że ta reforma nie przyniesie oczekiwanego nie tylko przez nas, ale przede wszystkim przez Polaków, którzy mają styczność z wymiarem sprawiedliwości, skutku" - mówiła Mazurek. Dodała, że "chcieliśmy i chcemy gruntownej reformy wymiaru sprawiedliwości, która skutecznie wyeliminowałaby nieprawidłowości i spowodowałaby, że wymiar sprawiedliwości byłby pozytywnie oceniany przez Polaków". "Tak naprawdę czekamy też na to, co zobaczymy jutro, bo dzisiaj poznaliśmy kilka aspektów tych ustaw, o których mówił pan prezydent, ale nie znamy szczegółów. Chociażby nie wiemy, jakie kryteria będą decydowały o tym, że pan prezydent zdecyduje się na to, by niektórym sędziom, którzy ukończyli 65. lat, dać możliwość dalszego orzekania czy też nie" - dodała Mazurek. Oceniła, że "propozycje, które zostały dzisiaj przedłożone, otwierają drogę do dyskusji". "Mamy przekonanie, że porozumienie między nami a panem prezydentem zostanie osiągnięte, bo tutaj nie chodzi o to, kto będzie bardziej zadowolony - czy my, czy pan prezydent - tu chodzi o to, żeby znaleźć taki kompromis, który skutecznie zapewni to, o czym mówiliśmy w kampanii wyborczej" - powiedziała. "Nam zależy na czasie" "Nie wykluczamy przedłożenia poprawek. Dzisiaj za wcześnie jest mówić, czy będziemy mówić o poprawkach, ani jakich, ponieważ nie znamy całości projektów ustaw - ani jednej, ani drugiej" - zapowiedziała rzeczniczka PiS. "Wszystko zależy od tego, jaką decyzję podejmie Marszałek, prezydium Sejmu" - dodała. Według niej, "jeżeli już ta decyzja zapadnie, a projekty zostaną skierowane do pierwszego czytania (...), to z całą pewnością żadnych przestojów w procedowaniu nad tymi ustawami nie będzie". "Nam, bowiem zależy na czasie. Zależy nam na tym, aby ta reforma była przeprowadzona jak najszybciej" - zadeklarowała. Alternatywne rozwiązanie prezydenta Ryszard Terlecki reprezentował Prawo i Sprawiedliwość podczas popołudniowych konsultacji prezydenta Andrzeja Dudy z klubami parlamentarnymi w sprawie propozycji zmiany w konstytucji. Przedmiotem rozmów były zapisy dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa, które umożliwiałyby nominację członków KRS przez prezydenta w sytuacji, gdy Sejm nie byłby w stanie ich wybrać. Z prezydenckiego zaproszenia nie skorzystała <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a>. Natomiast lider Nowoczesnej <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszard Petru" target="_blank">Ryszard Petru</a> od razu zadeklarował, że nie poprze zaproponowanej przez prezydenta zmiany w konstytucji. Zmiana ta miała umożliwić wprowadzenie przepisu, że jeśli Sejm nie wybrałby członków KRS w wyznaczonym terminie, tj. dwóch miesięcy, wyboru uzupełniającego dokonywałby prezydent. Wobec tego, prezydent zaproponował inne rozwiązanie. Andrzej Duda chce, by w przypadku pata, gdy nie uda się wybrać w Sejmie sędziów Krajowej Radzie Sądownictwa większością 3/5 głosów, każdy poseł miałby jeden głos. "To by powodowało multipartyjny wybór członków KRS" - wyjaśniał prezydent. Prezydent przedstawił dziś opinii publicznej dwa projekty ustaw reformujących polski wymiar sprawiedliwości - ustawę o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa. Przepisy zostały opracowane po zawetowaniu pod koniec lipca ustaw przygotowanych przez Prawo i Sprawiedliwość.