Wicemarszałek Sejmu w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" został m.in. zapytany o to, czy w wyborach PiS wolałoby walkę z jednym blokiem opozycji, czy z kilkoma samodzielnymi listami. - Trendy sondażowe wskazują, że część tych małych ugrupowań jednak znajdzie się pod progiem, co byłoby dla nas korzystne - powiedział Terlecki. - Moim zdaniem jedna lista opozycji nie byłby dla nas czymś dobrym. Byłaby dobra dla Tuska, bo uczyniłaby z niego lidera opozycji i oczywistego kandydata na premiera. A jeśli będzie wiele list, to trudno będzie z nich złożyć większość sejmową - dodał. Ryszard Terlecki: W kampanii z pewnością zyskamy te parę procent, których dziś nam brakuje Wskazał, że Prawo i Sprawiedliwość "gra o samodzielną większość". - Na to liczymy. Gdyby obecny układ sondażowy utrzymał się do wyborów, to taką większość zdobędziemy, ponieważ w kampanii z pewnością zyskamy te parę procent, których dziś nam brakuje - ocenił. - A gdyby jednak tej samodzielnej większości nie było, to otwiera się pole do rozmów, których dziś nikt nie chce prowadzić, z oczywistych względów. To są sprawy, które mogą zostać rozstrzygnięte jedynie po wyborach - powiedział Terlecki. W jego opinii kluczowy dla PiS będzie "okres między jesienią a wiosną". - To wtedy okaże się, czy udało się zdusić inflację i powstrzymać drożyzną, czy też nie. To dziś podstawowe zadanie rządu - powiedział. - Optymiści mówią, że inflacja zacznie spadać jesienią, pesymiści, że to zajmie rok lub nawet dwa. Ja należę do optymistów i sądzę, że na wiosnę nastroje zaczną się poprawiać, co nam doda skrzydeł w kampanii. Tym bardziej, że gołym okiem widać, że jesteśmy skuteczni. Zanim przyszła pandemia i później wojna, szliśmy jako kraj szybko do przodu. Teraz też zresztą idziemy, nawet w trudnych warunkach - powiedział Terlecki.