Konrad Piasecki, RMF FM: W poniedziałkowym Kontrwywiadzie lider Nowoczesnej Ryszard Petru, dzień dobry. Ryszard Petru: - Dzień dobry. Jest pan gotów zadrzeć z Episkopatem i powiedzieć "nie" zaostrzeniu prawa aborcyjnego? - To nie chodzi z kim będę zadzierał, tylko uważam, że ta propozycja, która padła ostatnio jest niehumanitarna, nieludzka. Zauważmy, że tak naprawdę mówimy o sytuacji, w której, kobieta może być narażona na utratę życia w wyniku tego, że ma urodzić. W tym momencie nie może przeprowadzić aborcji, jeżeli... Niehumanitarna i nieludzka z punktu widzenia kobiety, czy z punktu widzenia tego nienarodzonego dziecka? - Z punktu widzenia ludzi. Dwa, jeżeli dziecko pochodzi z gwałtu, to też nie można dokonać aborcji. Co więcej, wyobraźmy sobie sytuację, że jakaś kobieta poroni i rozumiem, że wtedy prokurator będzie ją ścigał i będzie jeszcze dodawał stresu. Ja tego w ogóle nie rozumiem, po co ten temat teraz wchodzi. Ustawa obecna nie jest doskonała... Zawsze wchodzi, panie przewodniczący. Zawsze było tak, że były środowiska antyaborcyjne, które chciały zaostrzenia prawa i bezwzględnego zakazu aborcji. - No tak, ale po raz pierwszy wydaje się, że jest większość parlamentarna, która może to przyjąć... I dlatego temat wrócił. - ...i dotychczas tego nie było. Totalny zakaz aborcji jest niehumanitarny, nieludzki. To stworzy też podziemie aborcyjne. Pamiętajmy też, że osoby bogate pojadą za granicę i tej aborcji dokonają, a biedne będą niestety robiły to w podziemiu aborcyjnym z ryzykiem utraty życia. Mam wrażenie, że ten temat jest po to, żeby przykryć to, co się rządowi nie udaje. To jest zasłona dymna... Nie, tu chyba nie ma pan racji, bo z punktu widzenia strategii czy taktyki politycznej, to dzisiaj rządowi ten temat się zupełnie nie opłaca. - To po co to robią? Nie robią tego rządzący, tylko robią to organizacje antyaborcyjne, pro-life, czy jak je nazwiemy. - Przepraszam, ale gdyby to były tylko organizacje... I robi to Episkopat, który pisze: "Zwracamy się do wszystkich osób dobrej woli, osób wierzących i niewierzących, aby podjęli działania mające na celu pełnoprawną ochronę życia nienarodzonych". - No to generalnie, jeśli to nie jest na rękę PiS-owi, to powinni ogłosić, że to nie będzie na agendzie ani Sejmu, ani rządu i temat jest zamknięty. Tak długo, jak nie jest zamknięty, wszyscy mamy obawę, że ten temat może rzeczywiście znaleźć się na posiedzeniu Sejmu, a Sejm - jako PiS - będzie skłonny przyjąć aborcję w takiej formie, tak niehumanitarnej i tak uderzającej w życie kobiety, że to jest po prostu nie do przyjęcia. Tylko co mają politycy, którzy są zarazem osobami wierzącymi, robić z apelami "na dzisiejszym kompromisie nie można poprzestać"? - Proszę pana, ale moment. To jest kwestia sumienia, a my mówimy o prawie. Jest proste, obowiązujące prawo. Czym innym jest to, czy dana osoba będzie skłonna dokonać aborcji, a czy będziemy za to penalizować w taki sposób, jeszcze raz podkreślam... Krótko mówiąc: Nowoczesna nie przyłoży ręki do zaostrzenia prawa? - Będziemy robić wszystko, by to się nie wydarzyło. Ale pan by raczej liberalizował tę ustawę, czy utrzymywał kompromis na obecnym poziomie? - Nie lubię słowa "kompromis" w tym przypadku. Nie mniej wolę, by można było się skupić na innych ważnych tematach w Polsce i tego akurat nie zaczynać. Przypomnę też o większości rządowej, która tę ustawę może przeprowadzić. Prawdopodobnie, jeżeli tylko pojawi się w parlamencie, to zostanie ten zakaz przyjęty przez PiS. Ale gdyby któregoś dnia zależałoby to od Ryszarda Petru i Nowoczesnej, to pan by liberalizował ustawę, zaostrzał czy pozostawiał taką, jaką jest? - Zająłbym się innymi tematami, które są ważne... No nie, ale to jest wygodna ucieczka od pytania. - Nie zajmowałbym się tym tematem. Mogę panu powiedzieć, że zostawiłbym tę ustawę taką, jaka jest. Czyli zostawiłby pan?- Zajmowałbym się innymi tematami. Jest cała masa ważniejszych tematów dla Polaków, od edukacji poprzez pracę i wyższe wynagrodzenia włącznie. Przyzna pan panie przewodniczący, że trochę dał się ograć prezesowi?- Proszę pana, naiwni są ci, którzy sądzą, że totalną opozycją są w stanie przekonać tych, którzy wątpią w PiS-ie do tego, żeby zagłosowali inaczej. Totalna opozycja nie zdaje egzaminu, bo zauważmy, że mamy już osoby... Do tej pory zdawał mi się pan raczej totalną opozycją.- Przepraszam bardzo, nigdy nie byłem... Panie redaktorze...Nie mówił pan tego tak twardo, jak Grzegorz Schetyna.- Zawsze mówiłem, że nie będziemy... Od początku, kiedy jesteśmy w parlamencie, powiedzieliśmy, że my chcemy być opozycją konstruktywną. I nigdy nie padło z mojej strony słowo "totalna" i zawsze podkreślałem, że będę szukał rozwiązań, które mogę poprzeć w rządzie Beaty Szydło. Dotychczas takich nie było. Tyle, że...- Ale jestem otwarty na to. Naiwni są ci, którzy uważają, że mówienie, że jesteśmy totalną opozycją na "nie" przekona tych, którzy w PiS-ie wątpią. Jest grupa osób, która ma wątpliwości - włącznie z posłami Prawa i Sprawiedliwości - i to do nich trzeba kierować ten apel, że to nie jest tylko tak, że niby tylko Jarosław Kaczyński szuka porozumienia, bo on wyszedł z takim przekazem, jak baranek. No, że: "My tu szukamy porozumienia, a - patrzcie - ta straszna opozycja w ogóle nie chce z nami rozmawiać".No i dlatego pan wyszedł jak drugi baranek, który powiedział dokładnie to samo: "widzę światełko w tunelu".- Sprawdzam. Powiedziałem, że sprawdzam. Ale wie pan, pan mówi, że...- Powiedziałem, że sprawdzam, jak pan dokładnie odczyta całą moją konferencję. Ja powiedziałem, że przedstawiłem naszą ofertę kompromisową, czyli publikacja wyroku Trybunału i - uwaga - 27 kwietnia musi być wprowadzony do składu Trybunału jeden z sędziów, których PiS, niezgodnie z prawem, powołał w grudniu. I to jest moja oferta dla Jarosława Kaczyńskiego, którą to ofertę przedstawiłem zarówno na spotkaniu, jak i wcześniej. I jeżeli ze strony Jarosława Kaczyńskiego będzie sygnał: "patrzcie, ja chcę rozmawiać, ja chcę szukać kompromisu", to nie można dać sygnału ludziom, którzy wątpią, czy my mamy dobre intencje w to, że jesteśmy totalną opozycją. Totalna opozycja nie doprowadzi do przejęcia władzy po Jarosławie Kaczyńskim. My potrzebujemy sześciu, siedmiu posłów PiS-u, którzy zmienią zdanie i już nie będzie większości parlamentarnej. To jest bardzo proste.Tyle, że dla wielu, którzy święcie wierzyli w to, że pan jest taką twardą opozycją w stylu KOD-u, czy idzie pan ręka w rękę z KOD-em, a idzie pan, a niektórzy twierdzą nawet, że pan KOD organizuje, widok Ryszarda Petru, który wychodzi z uśmiechem i mówi: "tak, prezes chce kompromisu, widzę światełko w tunelu" to był jak grom z jasnego nieba.- No, nie wiem. Jak patrzyłem dokładnie na to, co powiedziałem. I powiedziałem coś innego. Że przedstawiłem... Cytuję: "przedstawiłem naszą propozycję rozwiązania kryzysu wokół TK w dłuższym okresie czasu". Tu Ryszard Petru czyta z tabletu.- Tak, to, co powiedziałem wcześniej. A o światełku w tunelu pan przeczyta, co pan powiedział?- Oczywiście, że tak. "Jest światełko w tunelu. Ważne jest to, abyśmy wspólnie rozwiązali tę sytuację. Co więcej..."Ale o światełku w tunelu miał pan przeczytać.- Jeszcze raz. No, mówię panu: "Ważne jest to, że jest światełko w tunelu. I ważne jest to, aby wspólnie rozwiązać tę sytuację".No i to światełko w tunelu spłynęło na wszystkich jak grom, znaczy na wszystkich KOD-owców. - Rozumiem.Rozczarował ich pan mocno. - Mam nadzieję, że KOD-owców nie rozczarowałem. Mówią: Petru zawiódł, dał się zwieść, uwierzył prezesowi, poszedł na układ. - Mogę? To akurat słyszę od tych komentatorów, którzy promowali Partię Razem, dzięki czemu PiS ma większość, tak a propos.Ale niech pan spojrzy na facebookowe fora KOD-u.- Mogę? Dobrze. Miałem przyjemność być na marszu KOD-u we Wrocławiu wczoraj i miałem trochę inne odczucia...I co? Z otwartymi ramionami przyjmowali?- Bardzo sympatycznie było powiem szczerze. Otwarte ramiona to mało powiedziane, było więcej uścisków, niż by się wydawało. Chcę powiedzieć jedną rzecz: że oprócz tego, że stawiamy sprawę jasno, musi być publikacja wyroku Trybunału i wszelkie porozumienia mogą być w ramach konstytucji, to jednocześnie pamiętajmy o tym, że ludzie oczekują rozwiązania problemu. Rozwiązaniem problemu nie jest gadanie o tym, że się nigdzie nie widzi światła. Wie pan co, ja staram się zawsze mieć dużo światła w pomieszczeniach i wieczorem mocne światło włączam. A znam takich, którzy siedzą w ciemnych i nie dostrzegają nigdy światełka.A po co pan włącza to światło wieczorami?- Żeby było jasno, żeby było optymistycznie, żeby wierzyć w dobrą zmianę naprawdę.Czy nie jest tak, że pan po prostu przeprowadził prostą kalkulację, że Polacy generalnie oczekują od polityków kompromisu, zgody, porozumienia?- Tak, oczekują.I pan uznał, że w tej sytuacji musi pan dać Polakom to, czego oczekują. Tzn. pańska oferta to jest odpowiedź na oczekiwania.- Uważam, że Polacy oczekują rozwiązania problemu.Czyli taktyka, a nie wiara?- Strategia, nie taktyka. Polacy oczekują od nas rozwiązania tego problemu. Przypomnę, my nie mamy większości parlamentarnej, jesteśmy w opozycji.Delikatnie powiedziawszy.- Tak. Nowoczesna ma 29 posłów. Musimy poszukiwać porozumienia w ramach prawa i konstytucji - chodzi o drukowanie wyroku. I teraz jeśli chodzi o czas - czasu jest mało, do 27-ego. Jeśli do 27-ego okaże się, że Jarosław Kaczyński jednak będzie brnął dalej, zgłaszając ostatecznie tego innego kandydata niż ta trójka, to świadczy o tym, że on zrywa jakiekolwiek sygnały dotyczące...Do następnych rozmów pan nie siądzie bez publikacji werdyktu Trybunału?- Po 27 kwietniatakie rozmowy już nie będą miały sensu, bo to znaczy, że oni brną dalej, oszukują. Jak chcę pokazać tym z Prawa i Sprawiedliwości, którzy wierzą cały czas w dobrą zmianę, ale mają wątpliwości, że my też możemy rozmawiać, szukać kompromisu. I chcę pokazać, że ten kto zrywa, to jest Jarosław Kaczyński,a nie ja. To ostatnie pytanie: kogo z rozłamującej Platformy pan jest gotów przyjąć do Nowoczesnej?- To zależy jak bardzo się rozłamie Platforma. Czym innym jest, kiedy...Ale kogoś pan jest w stanie? - Mogę? To zależy, jak bardzo się rozpada Platforma. Jeżeli mamy już kolejne województwa, gdzie są wyżynani członkowie, którzy byli niegrzeczni, to wygląda na to, że gdyby doszło do zupełnego rozpadu Platformy, to będę musiał pochylić się nad tym tematem. Na razie planuję.Nie, ale nie mówimy o kompletnym rozpadzie. Mówimy o tym, że przychodzi do pana kilku posłów i mówi: "drogi Ryszardzie, przyjmij nas".- Na razie nie planuję i chcę powiedzieć, że nie było rozmów aż tak daleko posuniętych.Ale jakieś były?- Proszę pana, ale rozmawia się z ludźmi w różnych miejscach - od korytarza, poprzez pociąg. I te rozmowy nie oznaczają wcale, że ktoś przechodzi. Nie było rozmowy "Ryszardzie, przyjmij mnie, bo nie mam siły być dalej w Platformie", czy "przyjmij mnie jutro". Nie było takiej rozmowy i w związku z tym na razie nie planuję. Przypomnę, Nowoczesna powstała w kontrze do Platformy i mamy program gospodarczy zupełnie inny niż Platforma.Ryszard Petru, dziękuję.- Dziękuję bardzo. Konrad Piasecki