"Jestem absolutnie zbulwersowany tym, że sąd nie dał mi możliwości obrony. Zamknął rozprawę po jednym posiedzeniu, na którym wysłuchał wyłącznie panią von Thun und Hohenstein. Pani von Thun und Hohenstein prosiła o przełożenie rozprawy lipcowej i wtedy sąd wyraził zgodę. Gdy ja w zeszłym tygodniu przedstawiłem informację z kliniki, że mam mieć w dniu rozprawy zabieg pod narkozą, który miał miejsce i prosiłem o przełożenie rozprawy, sąd nie wyraził na to zgody" - powiedział Ryszard Czarnecki. Polityk dodał, że sąd wysłuchał wyłącznie Róży Thun i na tym zamknął przewód sądowy. "Tradycją w naszym kręgu cywilizacyjnym jest danie oskarżonemu prawa do obrony. Tego nie uczyniono" - stwierdził polityk. Jednocześnie zaznaczył, że będzie się od wyroku odwoływał. "Dalej podtrzymuje moją bardzo krytyczną ocenę zachowania pani von Thun und Hohenstein i wszystkich innych polityków, czy celebrytów, którzy atakują własny kraj w obcych mediach, czy instytucjach międzynarodowych, którzy podnoszą rękę na własną ojczyznę, załatwiając wewnętrzne polskie sprawy na zewnątrz, co jest karygodne" - mówił Czarnecki. Sąd nakazał przeprosiny W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że porównanie Róży Thun do "szmalcowników" naruszyło jej dobre imię, dlatego polityk ma opublikować w terminie 14 dni od uprawomocnienia się wyroku na stronie głównej serwisu niezalezna.pl i na stronie głównej swojego bloga oświadczenie, w którym przeprasza eurodeputowaną za użycie "niestosownych i głęboko obraźliwych słów" pod adresem europosłanki. Zdaniem sądu ta wypowiedź była bezprawna i naruszała dobre imię powódki. Oświadczenie ma się ukazywać nieprzerwanie przez okres siedmiu dni od dnia uprawomocnienia się wyroku. Polityk ma też zapłacić kwotę po 15 tys. zł na rzecz fundacji "Forum Dialogu" oraz stowarzyszenia "Dzieci Holokaustu". Thun usatysfakcjonowana wyrokiem "Jestem usatysfakcjonowana z tego powodu, że sąd bardzo wyraźnie powiedział, że słowa pana Czarneckiego były bezprawne, że takich porównań używać nie wolno, że obniża to poziom debaty publicznej i nakazał zadośćuczynienie w postaci przeproszenia" - powiedziała po ogłoszeniu wyroku Róża Thun. "To jest dla Ryszarda Czarneckiego bardzo wyraźna nauczka, ale też dla wszystkich innych, którzy w debacie publicznej posługują się inwektywami, a nie faktami" - stwierdziła europosłanka. Wielomiesięczny spór Spór pomiędzy europarlamentarzystami toczy się od wielu miesięcy. W styczniu 2018 roku Ryszard Czarnecki w jednym z wywiadów powiedział: "Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję". Jak tłumaczył potem Czarnecki, wypowiedź ta była jego reakcją na wystąpienie Thun w materiale niemiecko-francuskiej telewizji, na temat sytuacji polityczno-społecznej w Polsce pod rządami PiS. W materiale pokazano m.in. fragmenty antyrządowych demonstracji, a europosłanka miała zasugerować, że Polska zmierza w kierunku dyktatury. Wypowiedź Czarneckiego odbiła się szerokim echem na arenie międzynarodowej. W lutym 2018 roku europoseł PiS został odwołany przez większość w europarlamencie ze stanowiska wiceszefa tej instytucji. W kwietniu 2018 r. Czarnecki złożył skargę na decyzję PE w swojej sprawie. Zarzucał w niej, że naruszono jego prawo do obrony czy wysłuchania. W czerwcu 2019 roku sąd UE oddalił skargę europosła na decyzję o pozbawieniu go stanowiska wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego.