Badania przeprowadzili dwaj biegli sądowi psychiatrzy oraz psycholog w Areszcie Śledczym w Piotrkowie Tryb. - Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu znane będą wyniki badań. Wtedy też będzie wiadomo, czy biegli są w stanie ocenić poczytalność podejrzanego, czy też będzie potrzeba złożenia wniosku o obserwację psychiatryczną Ryszarda C. - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Łódzki sąd wyznaczył już z urzędu adwokata dla Ryszarda C. Sąd ani prokuratura nie ujawniają na razie jego nazwiska. Prokuratura zapowiada, że znaleziona przy Ryszardzie C. kartka z odręcznymi notatkami, zatytułowana "oświadczenie", która dotyczy polityków, prawdopodobnie zostanie poddana badaniu przez biegłego z zakresu pisma odręcznego. - Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą prokuratorzy prowadzący postępowanie - zaznaczył Kopania. Śledczy nie ujawniają wymienionych w oświadczeniu nazwisk polityków, ani ich liczby. Zdaniem prokuratury, nie ma obecnie podstawy do rozszerzenia zarzutów o groźby karalne w stosunku do wymienionych tam polityków. Przyznają jednak, że to oświadczenie, a także inne dowody wskazują na polityczny motyw działania podejrzanego. Po zabójstwie ochronę BOR zaproponowano w sumie kilkunastu politykom. - To są różne nazwiska, nie tylko z listu, który sprawca miał przy sobie, ale również z jego poszukiwań miejsc, gdzie mógłby spróbować przemocy wobec polityków - mówił w niedzielę szef MSWiA Jerzy Miller. Wiadomo, że ochronę przyjęli m.in. europosłowie PiS Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro, wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO), b. premier Leszek Miller i szef SLD Grzegorz Napieralski. W ubiegły wtorek przed południem do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później sprawca - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. 62-letniemu b. mieszkańcowi Częstochowy przedstawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Według śledczych w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. W czwartek łódzki sąd aresztował go na trzy miesiące. W sądzie Ryszard C. odmówił ustosunkowania się do zarzutów. Ograniczył się do wygłoszenia krótkiego oświadczenia - według nieoficjalnych informacji - o charakterze politycznym. Podejrzany przebywa w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim. Grozi mu dożywocie. Po zatrzymaniu Ryszard C. podczas rozmowy z policjantami miał mówić, że nienawidzi PiS i rządów tej partii przed kilkoma laty oraz że ma nowotwór i zostało mu kilka miesięcy życia, i w ten sposób chciał wyrazić swoje poglądy polityczne. Po zatrzymaniu miał się też domagać kontaktu z dziennikarzami. Policjanci przekazali prokuraturze notatki urzędowe dotyczące tych rozmów; śledczy nie chcą ujawniać ich treści. Zabezpieczono narzędzia zbrodni - pistolet i nóż, a także paralizator. Broń miał kupić jeszcze w czasach PRL. Okazało się, że był to pistolet Walther niemieckiej produkcji z okresu "nazistowskiego"; mężczyzna nie miał pozwolenia na broń. Według śledczych na razie nie ma informacji, żeby broń ta była wcześniej używana w celach przestępczych i by figurowała jako utracona. Śledczy badają m.in. laptop znaleziony w samochodzie, który sprawca wynajął w Łodzi. Śledztwo ma wyjaśnić także, co mężczyzna robił pomiędzy połową lipca, gdy wymeldował się z Częstochowy i sprzedał dom, a przyjazdem do Łodzi, gdzie zameldował się w hotelu 13 października. - Ustalamy także, czy był w Warszawie, gdzie się zatrzymał, w jakim celu się tam udał i co konkretnie robił - mówił kilka dni temu Kopania. Ryszard C. to były taksówkarz, wcześniej nie był notowany. W czasach PRL - według mediów - miał być tajnym informatorem milicji. Ma podwójne obywatelstwo: polskie i kanadyjskie; przez wiele lat pracował w Kanadzie. Z informacji policji wynika, że cieszył się pozytywną opinią w miejscu zamieszkania.