Sąd zdecydował o aresztowaniu mężczyzny do 19 stycznia przyszłego roku. W większości podzielił argumenty prokuratury. Jak poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi Jarosław Papis, podstawą decyzji o aresztowaniu była grożącą podejrzanemu surowa kara pozbawienia wolności, wynikająca nie tylko z ustawowego zagrożenia przewidzianego w Kodeksie karnym, ale także z okoliczności popełnionych czynów i liczby przedmiotów, jakie znaleziono przy podejrzanym. - Sprawiło to wszystko, że ta prognoza wymierzenia surowej kary jest - w ocenie sądu - jak najbardziej realna - powiedział Papis. Sąd uznał także, że istnieje obawa ukrycia się podejrzanego, ponieważ nie posiada on w Polsce stałego miejsca pobytu. - Nie było też innych przyczyn, które przeciwstawiałyby się zastosowaniu tego środka - dodał. Sąd zwrócił też uwagę na zastosowaną przez prokuraturę kwalifikację prawną zarzucanych podejrzanemu czynów; śledczy wskazali kwalifikację z art. 148 par. 2 Kodeksu karnego, który to przepis od pewnego czasu nie funkcjonuje. - Sąd w swoim postanowieniu wypowiedział się, że te czyny kwalifikowane być mogą z art. 148 par. 1 Kk - dodał Papis. Sędzia dodał też, że podejrzany na posiedzeniu nie miał adwokata. Posiedzenie sądu trwało ponad dwie godziny. Sędzia ujawnił, że Ryszard C. odmówił odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do zarzucanych czynów. Złożył też krótkie wyjaśnienia, których treści nie ujawniono. Ryszard C. na razie zostanie przewieziony do łódzkiego aresztu przy ulicy Smutnej, ale stamtąd trafi do aresztu w Piotrkowie Tryb., gdzie osadzani są m.in. szczególnie niebezpieczni przestępcy. Szczególne środki ostrożności Jak mówił w Sejmie minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, w tym areszcie zostaną wobec Ryszarda C. zastosowane szczególne środki bezpieczeństwa. - To jest najnowocześniejszy areszt śledczy w Polsce, funkcjonujące tam zabezpieczenia gwarantują daleko posuniętą izolację od innych osadzonych, co w jego przypadku jest wyjątkowo istotną okolicznością - mówił Kwiatkowski. Dodał, że podejrzany zostanie objęty całodobowym monitoringiem w celi i innych pomieszczeniach, wyznaczony zostanie dodatkowy funkcjonariusz do obsługi monitoringu wobec tego osadzonego. Łódzka prokuratura okręgowa motywowała wniosek o areszt także obawą matactwa i "realnie zachodzącą obawą", że podejrzany może popełnić ponownie ciężkie przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu; sąd nie uwzględnił tych przesłanek w swojej decyzji. Jest ona nieprawomocna; podejrzany lub jego obrońca może złożyć na nią zażalenie do sądu okręgowego. Prokuratura przedstawiła we wtorek 62-letniemu Ryszardowi C., byłemu mieszkańcowi Częstochowy, zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Według śledczych, w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Po badaniu psychiatrycznym Prokuratorzy przesłuchali kilkunastu świadków, w tym osoby, które były w budynku w momencie zdarzenia, dokonano oględzin biura, zabezpieczono ślady, przeszukano pokój hotelowy i samochód, który wypożyczył w Łodzi napastnik. Przeprowadzona została także sądowo-lekarska sekcja zwłok ofiary i ekspertyza balistyczna broni, z której strzelał zabójca. Był to pistolet Walter produkcji niemieckiej z czasów przedwojennych; zabezpieczono też nóż i paralizator. Według prokuratury - podobnie jak w innych przypadkach podejrzanych o zabójstwo - konieczne będzie przeprowadzenie badań psychiatrycznych Ryszarda C. Po zatrzymaniu mężczyzna został przebadany przez lekarzy: internistę i psychiatrów, którzy nie znaleźli podstaw, by został on osadzony w szpitalu psychiatrycznym. Do tragedii doszło we wtorek przed południem w łódzkiej siedzibie PiS. Napastnik wszedł na pierwsze piętro kamienicy, gdzie mieszczą się biura europosła Janusza Wojciechowskiego i posła Jarosława Jagiełły; zaatakował znajdujące się tam osoby. Świadkowie tragedii twierdzą, iż krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Wojciechowskiego. Rosiak został trafiony trzema kulami. Później sprawca - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ciężko ranił nożem. Ranny trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. Jego stan określany jest obecnie jako stabilny. Zdaniem prokuratury, jego przesłuchanie będzie możliwe w ciągu kilku najbliższych dni.