Powodem wzburzenia na scenie politycznej wywołuje projekt nr 72 - ustawa wpłynęła do Sejmu we wtorek, w środę został błyskawicznie skierowano do pierwszego czytania. Część "zaszytych" w ustawie przepisów nie spodobała się ekspertom i aktywistom. Okazuje się, że na mocy nowego prawa możliwe będzie wywłaszczanie prywatnych właścicieli na życzenie inwestorów OZE, a także stawiania farm wiatrowych i fotowoltaicznych tuż obok parków narodowych i na terenie parków krajobrazowych. Poselski projekt autorstwa posłów Platformy Obywatelskiej oraz Polski 2050 skrytykował premier. "Miał być popcorn i jest! Tylko zajadają się nim dziś lobbyści! W Polsce padł dziś rekord świata! Tym razem nie ma się jednak z czego cieszyć, bo to światowy rekord w aferach! Afera wiatrakowa wybuchła zanim podjęli próbę stworzenia rządu. Bez konsultacji, bez analiz, bez przygotowania politycy PO i Polski 2050 chcą ustawić wielkie turbiny przy domach Polaków. Kto straci? Polacy. Kto skorzysta? Lobbyści" - napisał w serwisie X Mateusz Morawiecki. W sukurs szefowi rządu poszła także jego poprzedniczka. "Chcecie komisji śledczych? Oto temat na komisję śledczą: w jaki sposób do Sejmu trafił projekt zmian w przepisach wyglądający jak spełnienie marzeń lobbystów biznesu farm wiatrowych? Ta sprawa powinna zostać wyjaśniona w każdym szczególe. Prawo w Polsce nie może być tworzone pod dyktando tych, czy innych biznesmenów" - napisała Beata Szydło. Czytaj też:"Ustawa antywiatrakowa": dlaczego w Polsce nie da się teraz budować elektrowni wiatrowych? "Demokracja i praworządność jest wtedy, gdy ustawy piszą lobbyści zatrudniani przez niemieckie koncerny" - ocenił Sławomir Mentzen z Konfederacji. Sejmowa większość: Nie ma żadnej afery wiatrakowej Po nieprzychylnych komentarzach głos zabrał szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. - Nie ma mowy o wywłaszczeniach pod wiatraki, ale nikt nie będzie mógł blokować inwestycji, gdy będzie ona uznana za inwestycję celu publicznego - powiedział Borys Budka. Podobny głos dochodzi także z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Nie ma żadnej afery wiatrakowej. W ustawie będą poprawki - powiedział w "Gościu Wydarzeń" Władysław Kosiniak-Kamysz. Przyszyły wicepremier zwrócił uwagę, że projekt jest realizacją obietnic wyborczych związanych z ułatwieniem tworzenia odnawialnych źródeł energii (OZE) na morzu i lądzie. - Pierwszy raz będą wprowadzone normy hałasu. (Projekt) trzeba poprawić, będą konsultacje. To jest ta zmiana w porównaniu z rządami PiS, które były nieomylne i nie słuchały uwag - podkreślił rozmówca Bogdana Rymanowskiego. Ustawa wiatrakowa. Zapowiedziano poprawki Projektem opracowanym wspólnie przez KO i Trzecią Drogę chwaliła się niedawno posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska, typowana przez media na przyszłą minister klimatu i środowiska. "Gdy jedni bawią się w rząd, inni pracują" - stwierdziła. - Pierwsze czytanie "ustawy wiatrakowej" pewnie odbędzie się w przyszłym tygodniu; chcemy na sejmowej komisji wsłuchać się we wszystkie głosy stron i uwagi merytoryczne - powiedziała w Sejmie posłanka Polski 2050. Jednocześnie zarzuciła politykom PiS "sianie strachu i dezinformacji tylko ze względów politycznych". Pod projektem ustawy próżno szukać podpisów reprezentantów Lewicy, której część klubu parlamentarnego wejdzie do rządu Donalda Tuska. Według przyszłego wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego zaproponowane "rozwiązanie jest dobre, jednak potrzebuje doprecyzowania". - Przez lata Lewica, ale i inne kluby mówiły, że trzeba otworzyć OZE, dać szansę, żeby się w Polsce rozwijało m.in. w energetyce wiatrowej. Dzisiaj zaczynamy na ten temat rozmowę. Ostateczny kształt ustawy będzie pewnie znany w przyszłym tygodniu - powiedział polityk. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!