, w rozmowie z "Polityką". Na trop Dziewulski wpadł w 2001 r., gdy trafiły do jego rąk tajne dokumenty z doniesieniem tajnego współpracownika UOP dotyczące grupy pruszkowskiej. Ów współpracownik informował, że gangsterzy przekazywali łapówkę skorumpowanemu policjantowi w obecności posła Dziewulskiego. - W związku z tym, że informacja dotycząca mojej osoby była kompletnie nieprawdziwa, zażądałem od ministra sprawiedliwości ujawnienia współpracownika i ścigania go, mówi Dziewulski. Cztery lata prokuratura w Lublinie prowadziła postępowanie w tej sprawie. W końcu je umorzyła, bo MSWiA konsekwentnie odmawiało ujawnienia danych współpracownika UOP. - Moi koledzy z SLD, którzy przez lata kierowali Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, nieoficjalnie potwierdzali, że chodzi właśnie o Rutkowskiego, ale tłumaczyli, że nie mogą ujawnić prokuraturze danych, gdyż chodzi o sprawy wagi państwowej, mówi Dziewulski.