Detektyw Krzysztof Rutkowski utrzymuje, że to matka 6-miesięcznej Magdy przyczyniła się do śmierci swojego dziecka. Przekonywał do tej wersji dziennikarzy podczas konferencji w Mysłowicach. Rutkowski m.in. pokazał dziennikarzom nagrania z prowadzonych przez niego przesłuchań, podczas których Katarzyna W. przyznała, że dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku - miało wysunąć się z kocyka i uderzyć o próg w mieszkaniu - oraz że ukryła ciało nad Przemszą. Jak powiedział Rutkowski, Katarzyna W. nie chciała się poddać badaniu wykrywaczem kłamstw, które z własnej inicjatywy chciało przeprowadzić jego biuro. Przyznał, że monitorował stronę internetową "antywariograf", na której znajdują się informacje dotyczące tego, jak można oszukać wariograf. - Było dziesięć wejść na tą stronę przez dwa dni, od momentu, kiedy kobieta wiedziała, że zasugerowaliśmy te badania. Jedno z wejść było z Sosnowca. Matka przyznała się, że wchodziła na stronę i chciała przygotować się do badań - powiedział Rutkowski. Dodał także, że kobieta bała się, że zdarzy się coś, co wykaże jej winę. Dzień przed badaniem między parą doszło do awantury. Podczas kłótni Katarzyna rozbiła głowę swojego męża Bartka uderzając go drzwiami. Detektyw zapewniał, że Katarzyna W. nie była przez jego biuro zastraszana ani zmuszana do przesłuchań, podczas których - jak twierdzi Rutkowski - przyznała, że dziecko wypadło jej z rąk w domu. Rutkowski uważa także, że Katarzyna W. mogła upozorować potem napad na siebie. Krzysztof Rutkowski mówił, że prokurator otrzymał już zapis jego rozmowy z matką dziecka. Zaprzeczył, jakoby przesłuchanie kobiety było brutalne. Dodał, że złożył wczoraj zeznania w tej sprawie. Krzysztof Rutkowski kierował szereg zastrzeżeń pod adresem policji. Mówił m.in., że przekazywał policjantom swoje przypuszenia, że głównym podejrzanym jest matka dziecka, ale policja nie skontaktowała się z nim w tej sprawie. - Jestem pewien w stu procentach, że nie ma innych wersji, a ta wersja jest jedyną możliwą - zapewnił Rutkowski, spytany o inne możliwe wersje zdarzenia, brane przez policję pod uwagę. - Nie ukrywam, że miałem cień nadziei, że szukamy dziecka żywego. Myślałem, że Katarzyna, jako osoba młoda nie miała siły wychowywać tego dziecka i że może przekazała dziecko innej osobie - dodał. - Po jego reakcjach i zachowaniu, sądzę, że ojciec dziecka nie wiedział, do czego doszło - odpowiedział detektyw, spytany o rolę ojca Magdy w zdarzeniu. Zaznaczył, że rodzice Bartka podejrzewali, że Katarzyna może mieć coś wspólnego z zaginięciem dziewczynki. Poszukiwania wciąż bez rezultatu Poszukiwania ciała zaginionej półrocznej Magdy nie przyniosły jak dotąd rezultatu. Policjanci rozpoczęli ponowne przeszukiwanie terenu nad Przemszą, tym razem przy użyciu specjalistycznego georadaru. W piątek po południu poszukiwania przerwano, zostaną wznowione jutro. 22-letnia matka dziewczynki nie została na razie przesłuchana - jest zatrzymana do dyspozycji prokuratora. - Na sygnał z prokuratury kobieta zostanie przewieziona na przesłuchanie. Dotąd to nie nastąpiło - powiedział dziś po południu rzecznik śląskiej policji. Policja: Na razie nie mamy dowodów Policjanci podkreślają, że nie dysponują w tej chwili żadnymi dowodami, które potwierdzałyby wersję matki półrocznej Magdy. W czwartek kobieta miała powiedzieć prywatnemu detektywowi, że dziewczynka zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a jej ciało zostało ukryte nad Przemszą. Teren już w nocy wstępnie przeszukali policjanci. W foliowym worku, w którym - jak podejrzewano - może być ciało Magdy, znaleziono tylko kurtkę. Tropu nie podjął również sprowadzony na miejsce pies. Dziś rano wznowiono poszukiwania w tym rejonie.