Krzysztof Fijałek: Dość często w pana różnych publikacjach spotkać można sformułowanie, że polscy politycy to faszyści... Janusz Korwin-Mikke: - Co to jest faszysta? Co to jest faszyzm? Jest to taki łagodny rodzaj socjalizmu, bo są i ostrzejsze. Np. Józef Stalin to był taki międzynarodowy socjalizm. Faszyzm to tak jak u Mussoliniego we Włoszech, gdzie było kilka trupów. Za Piłsudskiego w Polsce też było kilka trupów. I tak mniej więcej wygląda faszyzm. Jest to opieka społeczna... A te trupy? Jakoś ich teraz nie ma? - To nie polega na ilości trupów, ale na ilości urzędników, jacy kontrolują nasze życie. Oni są! Mało kto wie, że na przykład bezpieki w Polsce jest teraz cztery razy więcej, niż było za Kiszczaka! Aparatów podsłuchowych jest 500 razy więcej, niż było za tzw. komuny. Na każdym rogu ulicy stoją kamery, które nas kontrolują... Ale chodzi też o urzędników, takich normalnych, którzy wydają polecenia. 10 lat temu mogłem jeszcze postawić płot wokół swojego domu, dzisiaj nie mogę, bo muszę mieć zezwolenie z powiatu czy czegoś podobnego... Nawet za Stalina czy Hitlera góral handlował oscypkami, jak chciał. Ja mogłem sobie kupić oscypek na rogu, ale teraz już nie mogę... I to jest właśnie to: kontrola państwa nad obywatelem! Dlaczego Unia Polityki Realnej nie lubi Platformy Obywatelskiej? - Po prostu dlatego, że obiecywali liberalizację i jej nie zrobili! Hitler nie obiecywał w Polsce liberalizacji, więc do niego o to akurat pretensji mieć nie można, a do Platformy można. Napisał pan, że Platforma to oszuści... - Bo po prostu jest to oszustwo. Co śmieszniejsze: oni nie tylko nie robią, ale się jeszcze cofają w niektórych sprawach. Nie widzę ani jednej obietnicy Platformy, która była spełniona. Chyba ani jednej. Natomiast biurokracja u nas się rozrasta. Nie winię akurat Platformy, ale ona pozwala, żeby to się rozrastało. Biurokracja ma swoje prawa - jak już raz się zacznie robić socjalizm, to później on się rozwija już automatycznie! Urzędnicy rozbudowują swoje imperia, a Platforma nic nie robi. To jest jakaś norma, że politycy kłamią? Czy nie da się inaczej? - W demokracji nie muszą kłamać, bo przecież normalny człowiek i tak nie rozumie, co się do niego mówi, więc wszystko jedno co się do niego mówi... Ale obywatel nie bardzo chce znać prawdy? - Nie lubi znać prawdy! Rzymianie mówili: niech będzie oszukiwany, jak chce! Byłem kiedyś na spotkaniu, przed traktatem akcesyjnym (do UE - przyp. red.), i tam było jakieś 600 - 700 osób. To był taki amfiteatrzyk nad morzem, w którym trwała ostra dyskusja, czy być za, czy przeciw. Po około godzinie zażartych sporów przerwałem dyskusję i zapytałem: kto z państwa przeczytał ten traktat, albo widział go w ogóle na oczy? Ani jedna ręka się nie podniosła do góry! Bo to opasłe dzieło... - Ale sam ten traktat właściwy to niewielki. Tu można powiedzieć o tej "liberalizacji" , która jest w Unii Europejskiej. Otóż większość tego traktatu zajmowały takie postanowienia, że np. ciasteczka firmy Marcinkowski & Co z Krakowa, ulica taka i taka, będą sprzedawane w Unii od 15 stycznia 2009 roku... Pewnie przyglądał się pan szczytowi klimatycznemu w Poznaniu? - Nie, no przecież wariatów nie będę oglądał! To są po prostu złodzieje, którzy chcą nas okraść, i dyskusje na ten temat to są wynurzenia świadomych i celowych złodziei, którzy chcą ukraść dwa biliony, czy trzy biliony dolarów. Przy czym oni liczą na to, że te 10 procent zawsze im się jakoś do łapy przylepi. To są cwaniacy, a reszta to są po prostu idioci. Przy okazji: ja nie rozumiem jednego: dlaczego rząd z tymi ekologami w ogóle rozmawia? W wyborach w Białymstoku, gdzie była ta afera z Rospudą, UPR dostał ponad 4 proc. głosów, a zieloni 0,17 proc. Dlaczego się z nimi w ogóle rozmawia? Nie rozumiem.