Podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami w Siemianowicach Śląskich Palikot powiedział, że wniosek o odwołanie Gowina na pewno podpisze 42 posłów z jego Ruchu oraz, że chęć poparcia wniosku wyrazili też wstępnie członkowie SLD. - Wówczas mielibyśmy 68 podpisów, będzie zatem brakowało jednego. Mam nadzieję, że w czwartek i piątek uda się kogoś z pozostałych klubów namówić do tego, żeby podpisać. Jeśli tak się stanie, w piątek ten wniosek złożymy do pani marszałkini Kopacz, a jeśli nie, to będziemy przez następne dni, tygodnie, próbowali kogoś namówić - powiedział. Jak dodał, Ruch Palikota liczy, że dojdzie do "debaty na temat postępowania i zachowania ministra Gowina, który niemalże każdego dnia potwierdza zasadność tego wniosku". - Jako minister sprawiedliwości stoi bardziej na straży Biblii niż polskiej konstytucji - ocenił Palikot. Podkreślił też, że trwają "dosyć zaawansowane" rozmowy z kilkoma posłami PO w sprawie przejścia do jego Ruchu. Dopytywany o kolejne polityczne transfery, odpowiedział, że w ciągu najbliższych kilku dni szeregi Ruchu zasili jedna osoba z SLD. Palikot zaznaczył, że przejście do Ruchu posłów z PO nastąpi raczej po zakończeniu głosowań dotyczących podwyższenia wieku emerytalnego. Chodzi o to, by utrata większości przez PO i PSL nie była pretekstem do wycofywania się z "jedynej rzeczy, którą ten rząd robi" - wyjaśnił. Palikot zastrzegł, że być może konieczność szukania podpisów pod wnioskiem o odwołanie Gowina zmusi Ruch Palikota, by szybciej doprowadzić do przejścia jednego z polityków innej partii. - Więc nie wykluczam, że do jednego transferu dojdzie szybciej, a do drugich raczej w drugiej połowie maja - oświadczył. Palikot nie chciał zdradzić szczegółów kongresu jego Ruchu, zaplanowanego na 1 maja. Informacje te mają zostać przedstawione dopiero w przeddzień kongresu. Jak tłumaczył Palikot, znając szczegóły z takim wyprzedzeniem PO i inni konkurenci polityczni będą chcieli wykorzystać tę wiedzę do "zmniejszenia rangi tego wydarzenia".