Rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek wyjaśnił na konferencji prasowej w Sejmie, że chodzi o sprawę "domniemanego na razie fałszerstwa wyborczego, które miało miejsce w okręgu w Małopolskiem w czasie ostatnich wyborów parlamentarnych". Jak dodał, w tej sprawie prokuratura wszczęła śledztwo. Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Śródmieścia Zachód - jak poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska - prowadzi śledztwo ws. naruszenia prawa wyborczego, m.in. nadużyć dotyczących przyjmowania lub obliczania głosów. Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło w październiku, a na początku listopada wszczęto śledztwo. - Oczekujemy na dokumenty od komisarza wyborczego z Krakowa, w sprawie już są przesłuchiwani świadkowie - powiedziała prok. Marcinkowska. Prokuratura nie podaje, kto był autorem zawiadomienia ani bliższych danych sprawy. Według posła Ruchu Michała Kabacińskiego możliwe, że w części komisji wyborczych w okręgu nr 12 został złamany Kodeks wyborczy. - My to przypuszczamy, dlatego zgłosiliśmy to do wszystkich kompetentnych organów - powiedział. - Została złożona skarga do Sądu Najwyższego, do 9 stycznia ma zostać to wyjaśnione. Natomiast również na miejscu zostało złożone zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa właśnie za złamanie Kodeksu wyborczego - tłumaczył poseł. Kabaciński przypomniał, że tuż po tym, gdy zostały wydrukowane listy wyborcze, jeden z kandydatów Ruchu z miejsca 4. zrezygnował z kandydowania. Jak mówił, zgodnie z Kodeksem wyborczym, w przypadku takiej sytuacji w komisjach wyborczych powinno być umieszczone obwieszczenie z informacją o rezygnacji kandydata. - Natomiast jeśli dojdzie do sytuacji, w której wyborca jednak odda głos na tę osobę, te głosy przechodzą na całą listę - mówił poseł Ruchu. Nie wykluczył, że w części tych komisji te głosy nie zostały przyznane na całą listę". Podkreślił, że Ruchowi Palikota zależy na wyjaśnieniu sprawy, bo Andrzejowi Tawrelowi, który był numerem 1. na liście Ruchu w okręgu wyborczym nr 12, zabrakło 280 głosów, by dostać się do Sejmu. - Jeśli okazałoby się, że rzeczywiście w części komisji wyborczych nie zostały policzone głosy, bardzo możliwe, że pan Tawrel zostałby posłem i mielibyśmy 42 posłów w tej kadencji - mówił Kabaciński. Rozenek zaapelował do Seremeta, by szczególnie przyjrzał się tej sprawie, bo choć może pozornie jest ona drobna, ale dotyczy bardzo ważnej rzeczy: demokracji w Polsce i tego, czy ludzie, którzy zostali przez wyborców obdarzeni zaufaniem i powinni dostać mandat czy dostaną ten mandat, czy nie".