Biedroń z Kampanii Przeciw Homofobii został w czwartek zatrzymany podczas demonstracji, które przeszły ulicami Warszawy w dniu Święta Niepodległości. Twierdzi, że został trzykrotnie pobity przez funkcjonariuszy - m.in. w radiowozie - gdy był skuty kajdankami. W tej sprawie w piątek złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Jemu postawiono zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza, za co grozi do trzech lat więzienia. Biuro Prasowe RPO poinformowało w poniedziałek, że przedstawiciele rzecznika monitorowali demonstracje; rzecznik zajmie się sprawą Biedronia z urzędu. Okoliczności wydarzenia wyjaśniają też stołeczni policjanci. - Ta sprawa musi zostać sprawdzona, także w takim zakresie, czy rzeczywiście doszło do sytuacji opisywanych przez pana Biedronia, czy też ta wersja wydarzeń ma odwrócić uwagę opinii publicznej lub umniejszyć to, co mu zarzucono - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Jak dodał, często się zdarza, że po tego typu interwencjach policjantów, kierowane są pod ich adresem różnego rodzaju oskarżenia. - Później okazuje się, że nie mają one pokrycia w rzeczywistości. Jeśli manifestacja jest zarejestrowana, obowiązkiem policji jest jej zabezpieczenie. Osoby, które łamią prawo, muszą liczyć się z konsekwencjami, także z zatrzymaniem - dodał. Sokołowski powiedział również, że funkcjonariusze wyjaśniający sprawę przeanalizują m.in. nagrania z monitoringu i zdjęcia zrobione podczas demonstracji. Sprawą zajmą się też prokuratorzy. Jak powiedziała Monika Lewandowska, rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej, doniesienie Biedronia przekazano Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ. Biedroń podkreślał także, że policja nie pozwoliła mu się skontaktować z najbliższymi. Mówił też, że protokół zatrzymania przedstawiono mu dopiero w piątek, co jest naruszeniem procedur. Tymczasem, jak mówił jeszcze w piątek rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński, z zeznań policjantów wynika, że Biedroń najpierw chwycił interweniującego policjanta i próbował mu wyrwać pałkę, a potem uderzył funkcjonariusza w twarz. Według rzecznika, odmówił też podpisania protokołu zatrzymania i skorzystania z przysługujących mu praw, m.in. skontaktowania się z rodziną i skorzystania z obrońcy. Czwartkowy Marsz Niepodległości zorganizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską przeszedł przez Warszawę mimo kontrmanifestacji środowisk antyfaszystowskich skupionych w Porozumieniu 11 Listopada. Narodowcy zostali zmuszeni do zmiany trasy przemarszu. Łącznie na ulicach stolicy protestowało kilka tysięcy osób; doszło do bójek i przepychanek. Zatrzymano 33 osoby, 12 z nich ma dostać lub już dostało zarzuty naruszenia nietykalności lub czynnej napaści na policjantów.