Jak czytamy w komunikacie przesłanym w środę PAP, do biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpływają wnioski wskazujące na "budzącą wątpliwości praktykę działania Instytutu Pamięci Narodowej na podstawie ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów". W komunikacie czytamy, że osoba pomówiona o związki ze służbami specjalnymi PRL może w drodze tzw. autolustracji wystąpić do sądu o oczyszczenie z zarzutu. Wówczas sąd zwraca się do Instytutu Pamięci Narodowej o materiały sprawy i stanowisko co do prawdziwości oświadczenia lustracyjnego tej osoby. "Przepis ten nie przewiduje jednak żadnego terminu dla IPN na wykonanie tego prawnego obowiązku. W praktyce, jak pokazują wnioski wpływające do RPO, zajęcie stanowiska przez IPN trwać może wiele miesięcy" - ocenił Bodnar. Jego zdaniem powoduje to konieczność zawieszenia postępowań lustracyjnych toczących się przed sądami powszechnymi oraz prowadzi do przewlekłości. "Na szczególną uwagę zasługują negatywne konsekwencje dla osoby lustrowanej, która została publicznie pomówiona o fakt pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi, lecz brak sprawnego działania ze strony IPN uniemożliwia jej wykazanie nieprawdziwości tego pomówienia" - zaznaczył RPO. Dodał, że przepis ustawy lustracyjnej z 2006 r. - w zakresie, w jakim nie określa terminu przedstawienia stanowiska IPN - 11 maja 2007 r. został uznany przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodny z art. 2 i art. 45 Konstytucji w związku z art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W związku z tym - jak czytamy w komunikacie - rzecznik wystąpił do prezesa IPN, aby w oczekiwaniu na zmiany legislacyjne w celu wykonania wyroku Trybunału, wydał wewnętrzny akt określający termin, w jakim IPN musiałby zająć stanowisko.