Jak podała piątkowa Nowa Trybuna Opolska kobieta - matka samotnie wychowująca dwoje dzieci została zabrana do aresztu z powodu ponad 2 tys. zł niezapłaconego długu. Policjanci przyszli po nią ok. godz. 22, a dzieci zabrali do pogotowia opiekuńczego. - Zleciłem zbadanie tej sprawy. Mnie zależy przede wszystkim na zabezpieczeniu dobra dzieci. Na pewno dokładnie zbadam procedury obowiązujące w takich przypadkach, takie sytuacje nie powinny się powtarzać. Ja się nie godzę na takie traktowanie dzieci - powiedział Marek Michalak. Dodał, że trzeba ustalić, czy rzeczywiście - tak jak mówi matka - po dzieci miał przyjechać ktoś z rodziny. W takiej sytuacji zdaniem rzecznika, lepiej byłoby poczekać niż zabierać dzieci do pogotowia opiekuńczego. - Dzieci nie wolno traktować przedmiotowo - podkreślił. Rzecznik zamierza też zbadać, czy nie można było prosić sędziego o odroczenie decyzji w tej sprawie. - To trzeba sprawdzić - zastrzegł. Przypomniał, że np. w sądach rodzinnych są 24-godzinne dyżury sędziów, by w nagłych sytuacjach można było podjąć adekwatną decyzję. Podkreślił, że to sąd jest właściwym organem do podejmowania decyzji w tego rodzaju sprawach. - Zbadamy dokładnie przepisy i zobaczymy, czy można było postąpić inaczej, czy nie było innego wyjścia. Na pewno w tym przypadku zabrakło empatii - ocenił Michalak.