Roztrwonione pieniądze ofiar III Rzeszy
Po kontroli w Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie NIK zaleciła, by oddano pieniądze, które członkowie zarządu bezprawnie pobrali w latach 1998-2000 - powiedział w poniedziałek szef departamentu pracy, polityki społecznej i zdrowia NIK Marek Zająkała.
Przewodniczący zarządu fundacji Jerzy Sułek zwrócił się do pięciu członków byłego zarządu Fundacji o zwrot premii kwartalnych, które otrzymali w latach 1998-2000. Zagroził, że jeśli nie oddadzą pieniędzy, odda sprawę do sądu.
Sułek powiedział, że błędy popełnione przez poprzedni zarząd zostały naprawione, a pieniądze poszkodowanych, którymi zarządza fundacja, nie zostały sprzeniewierzone. - Nikt pieniędzy poszkodowanym nie odebrał - podkreślił.
Jedną z osób, która dostała wysokie premie, jest obecny członek zarządu Fundacji Jan Parys. Parys zaprzeczył informacjom "Rzeczpospolitej", że w ciągu trzech lat dostał 94 tysiące zł nagród. Na pytanie, czy odda pieniądze, odpowiedział: "zobaczę".
Z informacji pokontrolnej NIK-u, do której dotarła "Rzeczpospolita" wynika, że Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie straciła 4 miliony złotych z powodu ulokowania w 2000 roku w szwajcarskim banku części pieniędzy na odszkodowania.
Ponadto, zarząd fundacji przyznawał sobie w latach 1998-2000 nielegalne nagrody kwartalne. W sumie pochłonęły one ponad 362 tysiące złotych. Wprawdzie w ubiegłym roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie uchylające uchwały zarządu, na mocy których pobierano premie, ale - według informacji gazety - osoby, które wzięły premie, nie spłacają ich fundacji.
NIK wykryła wiele innych zaniedbań i nieprawidłowości. Za niegospodarne i nielegalne uznała refundowanie pracownikom kosztów wyżywienia i zakupu alkoholu podczas delegacji. Zbyt duże sumy przeznaczano na rachunki za paliwo i na przejazdy taksówkami oraz na koszty reprezentacyjne. Choć kontrola zakończyła się w zeszłym roku, jej wyniki nie zostały dotąd opublikowane - pisze gazeta.
INTERIA.PL/RMF/PAP