"Mamy rząd, który zasługuje na to, żeby go co najmniej ostrzec - nie możemy go w tej chwili odwołać, bo musiałyby się odbyć wybory parlamentarne - ale ostrzec go trzeba. Ja nawet gdybym był zwolennikiem Platformy Obywatelskiej, ale takim rzetelnym, takim, który myśli, to też bym zagłosował na PiS" - mówił szef PiS na spotkaniu z warszawiakami w praskim teatrze Baj. "Jeśli Donald Tusk i jego koledzy dowiedzą się np. w czasie meczu piłki nożnej, że jest świetnie, no to - wszystko w porządku. Po co coś zmieniać, po co dobrze rządzić?" - dodał. Tymczasem - według Jarosława Kaczyńskiego - Polsce grozi "piekielny kryzys", który może położyć się cieniem na całym pokoleniu. Zaznaczył, że co prawda kryzys przyszedł do nas z zewnątrz, ale o tym jaki mamy rząd, decydujemy sami. Zdaniem J.Kaczyńskiego, zaniechanie rządu PO-PSL w walce z kryzysem może doprowadzić do zaniechania wielkiej - jak mówił - szansy wyrównania poziomu życia w Polsce do zachodnioeuropejskiego. Jego zdaniem, taka szansa jest realna i to w przewidywalnym czasie. Prezes PiS krytykował też politykę zagraniczną rządu. Powiedział ponadto, że cieszy się ze środowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. sporu kompetencyjnego między premierem a prezydentem. TK orzekł, że prezydent może samodzielnia decydować o udziale w szczycie UE, ale to rząd przygotowuje stanowisko na szczyt. "Cieszę się, że TK - nie składający się może koniecznie z naszych wielkich przyjaciół - jednak orzekł zgodnie z tym, co każdy student pierwszego roku prawa, każdy normalny człowiek może przeczytać w konstytucji, że prezydent może jeździć tam gdzie uważa, a oświadczenia premiera, że on sobie (tego) nie życzy są sprzeczne z prawem, są łamaniem konstytucji. To dobra wiadomość" - powiedział. "Jedynka" na warszawskiej liście PiS Michał Kamiński zapowiedział zaś m.in., że w przyszłym tygodniu przyjadą do Warszawy szef brytyjskiej Partii Konserwatywnej David Camoron i czeskiego ODS Mirek Topolanek. Z tymi partiami PiS zamierza stworzyć nową grupę konserwatywną w Parlamencie Europejskim.