Temat wydawania przez rząd rozporządzeń zamiast przeprowadzania ustaw przez Sejm i ryzykowania prezydenckiego weta nazwał wakacyjną mitologią. - Z prawnego punktu widzenia rządzenie rozporządzeniami nie wchodzi w ogóle w grę - powiedział dziś w radiu TOK FM. Przypomniał też, że w polskim prawie nawet to, co jest treścią rozporządzeń musi być jasno określone w delegacjach ustawowych. - Taka kolejna mitologia się rozpełzła w okresie wakacyjnym - ocenił Boni medialne doniesienia w sprawie rozporządzeń. - Ja myślę, że ta mitologia bierze się z tego, że coraz bardziej obserwujemy takie zakleszczenie w relacjach między parlamentem a rządem i parlamentem a prezydentem - dodał. Według ministra w Kancelarii Premiera wetowanie ustaw przez prezydenta wymaga głębokiej debaty publicznej, "a nie takiego wakacyjnego rzucania tematem: rządzimy rozporządzeniami". - Ten problem dotyczący tego, co i dlaczego wetuje pan prezydent; jest głębokim problemem strukturalnym państwa i może oznaczać, że my spowodujemy, że polskie państwo nie będzie sprawne - ocenił Boni. Jednocześnie przyznał, że "jest bardzo wiele zadań i spraw, które można rozwiązać bez legislacji, albo dla realizacji których legislacja jest tylko wąskim elementem". Wtorkowy "Dziennik" napisał, że pomysłem polityków Platformy Obywatelskiej na przeprowadzanie zmian - bez narażania się na weto prezydenta - ma być rządzenie przy pomocy rozporządzeń. - Jeżeli prezydent będzie wetował każdą naszą ustawę, to rozporządzenia mogą być jedyną możliwością - powiedział we wtorek szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Zdaniem konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego dr. Ryszarda Piotrowskiego rozporządzenia nie mogą zastąpić ustaw; nie można za ich pomocą przeprowadzać reform, bo byłoby to sprzeczne z konstytucją. Z kolei konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek podkreśla, że zakres działania rozporządzenia jest określony ustawą; o ile tak jest, rządzący mogą się swobodnie nimi posługiwać.