Tysiące Żydów z różnych kontynentów, a także ich rówieśnicy z Polski zgromadzili się przed monumentem. Towarzyszą im ocaleni z zagłady. Wśród nich jest 90-letni Edward Mosberg. "Moja obecność jest wyrazem pamięci o ludziach zamordowanych w tym miejscu, także członków mojej rodziny. To po pierwsze. Po wtóre - młodzi ludzie przyjechali tu z ocalonymi, którzy mówią im, co się tu wydarzyło. Jak ludzie potrafili mordować. To moje zobowiązanie: dopóki będę żył, muszę opowiadać prawdę o tym, co się wydarzyło" - powiedział. W ceremonii uczestniczą ministrowie edukacji kilkunastu krajów Europy i Izraela, wśród nich minister Anna Zalewska. Odczytana zostanie ich wspólna deklaracja, w której zobligują się do zachowania pamięci o milionach żydowskich ofiarach Holokaustu, ludobójstwie Romów, jak również innych masowych okrucieństwach związanych z Holokaustem. Na pomniku ustawionych jest sześć ogromnych pochodni, które symbolizują między innymi: miliony żydowskich ofiar nazizmu, żydowskie dzieci zgładzone przez Niemców, Sprawiedliwych, którzy ratowali Żydów z narażeniem własnego życia, a także państwo Izrael. Zapłoną w trakcie uroczystości. Uczestnicy wyruszyli do byłego obozu Birkenau z byłego Auschwitz. Sygnałem do wymarszu był dźwięk szofaru, który zabrzmiał przy historycznej bramie głównej "Arbeit mach frei". Szli m.in. wzdłuż rampy kolejowej w Birkenau, na której Niemcy dokonywali selekcji deportowanych Żydów. Tegoroczny Marsz Żywych odbył się 75 lat po rozpoczęciu masowych deportacji europejskich Żydów do Auschwitz, gdzie zdecydowana większość została natychmiast zamordowana przez Niemców w komorach gazowych.