Robert R., wezwany przez sąd na wniosek obrony, jest dziennikarzem łódzkiego portalu patriot24.net. Ma mieć wiedzę i nagrania dotyczącej oskarżonej. Swoje zeznania poprzedził wystąpieniem na temat procesu, oskarżonej i roli mediów w relacjonowaniu tej sprawy; przerwał mu je sędzia Adam Chmielnicki pytając, co wie na temat sprawy i czy posiada jakieś nagrania związane z Katarzyną W. Świadek w procesie Katarzyny W. zwolniony z tajemnicy dziennikarskiej Robert R. odmówił odpowiedzi powołując się na tajemnicę zawodową. Sąd zdecydował o zwolnieniu świadka z tajemnicy zawodowej, za czym wcześniej opowiedziała się zarówno prokuratura, jak i obrona. Strony argumentowały, że wiedza Roberta R. może mieć istotne znaczenie dla sprawy. Gdy zapadła decyzja o zwolnieniu świadka z tajemnicy, Robert R. wskazał, że na taką decyzję przysługuje mu zażalenie. Sędzia Chmielnicki odpowiedział, że nie wstrzymuje to jednak wykonalności postanowienia, po czym wyprosił publiczność z sali. Na pytania sądu miał dziś jako pierwszy odpowiadać Krzysztof Rutkowski. Jak informuje z sądu reporterka RMF FM Anna Kropaczek, świadek wyjechał jednak za granicę. Wyjazd miał zaplanowany wcześniej, więc sąd uwzględnił jego usprawiedliwienie. Rutkowski ma zeznawać na kolejnej rozprawie 18 marca. Na dziś zaplanowano przesłuchanie kilku innych świadków. Dwa tygodnie temu kobieta nie przyznała się do zabójstwa córki Proces ruszył dwa tygodnie temu. 23-letnia Katarzyna W. nie przyznała się do winy i odmówiła złożenia wyjaśnień. Sąd odczytywał protokoły z przesłuchań oskarżonej podczas śledztwa. Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 roku, gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki, dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu. Zdaniem prokuratury, Katarzyna W. udusiła swoją córkę, a plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia - wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała uderzyć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według oskarżonej, dziecko wypadło jej z rąk na podłogę, gdzie zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.