Sąd zgodził się na ujawnienie danych osobowych i wizerunku oskarżonego, a także utrwalenie przez media przebiegu rozprawy do czasu odczytania aktu oskarżenia. Wniosek o wyłączenie jawności złożyli pełnomocnicy żony i syna Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego, którzy występują jako oskarżyciele posiłkowi. Motywowali go ważnym interesem prywatnym pokrzywdzonych, obawą o naruszenie ich prywatności oraz dobrego imienia zmarłego. Zdaniem pełnomocnika rodziny Rosiaka, mec. Marka Markiewicza wniosek o to, by szczegóły tej zbrodni nie były publicznie roztrząsane, jest naturalny. - Wiele wskazuje, że (...) zabójca zechciałby publicznie opowiadać o swoich ideach kosztem także zmarłego Marka Rosiaka - mówił. Dodał, że rodzina nie życzy sobie, by miał taką możliwość. Markiewicz podkreślił, że żona i syn Rosiaka nie pojawią się w sądzie, bo "nie chcą oglądać zabójcy na oczy i nie będą obecni na rozprawie". Na rozprawie nie pojawił się także Paweł Kowalski. Obrona chciała, by proces był jawny, uznając, że nie ma obecnie podstaw do wyłączenia jawności; podobnego zdania była prokuratura. Pełnomocnicy złożyli też wniosek o uniemożliwienie oskarżonemu - na czas procesu - korzystania przez niego w areszcie z radia, telewizji i prasy, ale na to sąd się nie zgodził. Rozprawa odbywa się w największej sali łódzkiego sądu okręgowego; oskarżony został przywieziony z aresztu śledczego w Piotrkowie Tryb., gdzie przebywa w celi dla szczególnie niebezpiecznych przestępców. 63-latek zasiadł na ławie oskarżonych za kuloodporną szybą. Obrońca Ryszarda Cyby mec. Maciej Krakowiński zapowiadał wcześniej, że jego klient w czasie procesu będzie składał wyjaśnienia i uzasadni motywy swego działania. Proces relacjonuje kilkudziesięciu przedstawicieli mediów. Na pierwszą rozprawę sąd wezwał siedmiu świadków, w tym członków rodziny oskarżonego. Do zbrodni doszło 19 października ub. roku. Jak ustalono, Ryszard Cyba wtargnął z bronią w ręku do łódzkiej siedziby PiS. Zastrzelił działacza partii i asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego - Marka Rosiaka oraz ranił nożem Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jarosława Jagiełły. Napastnika obezwładnił strażnik miejski. Według świadków tragedii Ryszard Cyba krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". Łódzka prokuratura oskarżyła Ryszarda Cybę o zabójstwo Rosiaka i usiłowanie zabójstwa Kowalskiego. Odpowiada on także za nielegalne posiadanie broni - pistoletu Walther oraz 57 sztuk amunicji. Mężczyzna w śledztwie przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Biegli psychiatrzy uznali, że w czasie popełnienia przestępstwa był poczytalny. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.