Obok "Popeliny" na ławie oskarżonych zasiada jeszcze pięć osób. Większości z nich grozi kara do 15 lat więzienia. Sprawę trzech innych członków gangu, którzy chcą dobrowolnie poddać się karze, sąd wyłączył do odrębnego postępowania. Proces ruszył z ponad dwugodzinnym opóźnieniem, bo tyle czekano na konwój, który przywiózł z aresztu w Piotrkowie Tryb. trzech oskarżonych, w tym "Popelinę". W ub. tygodniu - na pierwszym terminie rozprawy - odmówił on udziału w procesie i nie chciał opuścić celi aresztu. Tym razem, poruszając się o kulach 61-letni gangster pojawił się na sali sądowej i od razu złożył wniosek o zwrot sprawy do prokuratury. Sąd jednak go odrzucił. Oskarżony zapowiedział też, że może dobrowolnie poddać się karze tylko za posiadanie tzw. strzelającego długopisu; ale na to nie zgodził się prokurator. Edmund R. nie przyznaje się do winy i złożył wyjaśnienia; prokuratorskie zarzuty nazwał "wirtualnymi i absurdalnymi", a akt oskarżenia "konfabulacją". Gangster utrzymuje, że jest inwalidą, który chce spokojnie umrzeć na wolności. Na wniosek obrońcy innego z oskarżonych sąd postanowił zwrócić się do policji o odtajnienie materiałów z podsłuchów rozmów telefonicznych gangstera. Według prokuratury, grupa "Popeliny" działała od marca do września 2005 roku, po tym jak Edmund R. opuścił więzienie, gdzie odbywał karę za kierowanie gangiem wymuszającym haracze od łódzkich biznesmenów. Po wyjściu na wolność "Popelina" próbował odzyskać pozycję lidera w łódzkim świecie przestępczym. Zdaniem śledczych, Edmund R. konkurował z innym gangiem tzw. młodym miastem, grupą która zaczęła odradzać się po rozbiciu łódzkiej "ośmiornicy". Gangiem tym kierowali Michał J. i Grzegorz B. ps. Indianin (obaj zostali zatrzymani jesienią 2005 roku). Pomiędzy członkami obu grup doszło do kilku strzelanin na terenie miasta; dochodziło też do brutalnych porwań i pobić. Edmund R. został zatrzymany wraz z kilkoma swoimi "żołnierzami" w lipcu 2005 roku niedaleko Poddębic (Łódzkie), kiedy wpadł w zorganizowaną przez policjantów blokadę. Prokuratura oskarżyła go o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, nielegalne posiadanie broni palnej - tzw. strzelającego długopisu, pobicia, porwanie i wymuszenie. Kilka miesięcy później policjanci zatrzymali kolejnych członków jego gangu, byłych zapaśników zgierskiego klubu sportowego. Większość z oskarżonych była już karana. Prokuratura apelacyjna wciąż prowadzi śledztwo w sprawie tzw. młodego miasta, którego gangsterzy dokonywali kradzieży tirów, wymuszeń rozbójniczych, handlowali narkotykami i spirytusem. Grupa ta ma na koncie także uprowadzenia oraz usiłowania zabójstw. O "Popelinie" głośno było pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Grupa przestępcza, którą kierował, działała w latach 1993-1996. Jej członkowie wymuszali od łódzkich biznesmenów haracze w wysokości od 100 tys. do miliona złotych. Do zastraszania swych ofiar używali broni i ładunków wybuchowych. Edmund R. został wówczas skazany na 10 lat więzienia. Sprawa gangu "Popeliny" była jedną z pierwszych w Polsce, w której na dużą skalę zastosowano instytucję świadka incognito.