Przed warszawskim sądem stawili się powodowie. Stanisław Piotrowicz nie przybył na rozprawę, reprezentuje go adwokat Marek Markiewicz. Jak poinformowała sędzia Agnieszka Rafałko, pozwany w ubiegłym tygodniu złożył do sądu pismo, w którym wniósł o odroczenie rozprawy z uwagi na to, że został wybrany przez Sejm na sędziego Trybunału Konstytucyjnego i oczekuje na ślubowanie. Sędzia oddaliła jednak wniosek Piotrowicza o odroczenie rozprawy. Zdaniem sądu, wniosek nie wskazuje żadnej przyczyny, która mogłaby być podstawą odroczenia rozprawy. Jak podkreśliła sędzia, Piotrowicz nie sprawuje obecnie żadnych czynności urzędowych, które uzasadniałyby jego nieobecność i odroczenie rozprawy. Na sali obecni są liczni przedstawiciele mediów. Wśród publiczności jest także były lider KOD Mateusz Kijowski. Ze względu na duże zainteresowanie, przebieg rozprawy można śledzić również dzięki transmisji video na specjalnie przygotowanej w tym celu sali w warszawskim sądzie. Proces cywilny wytoczony został w związku z wypowiedzią byłego posła PiS z końca sierpnia ub.r. Podczas obrad Rady, na których KRS miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, doszło do protestu demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP. Piotrowicz odnosząc się wówczas do demonstracji powiedział dziennikarzom, że nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego. Dopytywany o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej". Słowa Piotrowicza wzbudziły oburzenie i sprzeciw części środowiska sędziowskiego. W związku z wypowiedzią byłego posła prezes Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Stanisław Rączka złożyli pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych przeciwko Piotrowiczowi. Sędziowie domagają się od niego przeprosin w mediach oraz wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na konto Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce. Gersdorf: Kontekst wypowiedzi Piotrowicza był jasny Zeznania w tym procesie w charakterze świadka złożył w poniedziałek wiceprzewodniczący KRS sędzia Wiesław Johann. Jego zadaniem sporna wypowiedź Stanisława Piotrowicza dotycząca sędziów "była przesadzona i zbyt ostra". Dodał, że słowa byłego posła zaskoczyły go. Sędzia Johann pytany przez pełnomocnika pozwanego mec. Marka Markiewicza, czy sporną wypowiedź odebrał jako skierowane do powodów. "Nie. Było to sformułowanie bardzo ogólne. Nie padło żadne nazwisko. Nie przypisano tej wypowiedzi do żadnej osoby. Jednak odbierałem i odbieram to jako wypowiedź naganną" - powiedział Johann. Sąd odebrał też zeznania od prezes Małgorzaty Gersdorf. Jej zdaniem wypowiedź Piotrowicza dotyczyły wprost sędziów SN. "Ja byłam tą wypowiedzią zbulwersowana. Odebrałam to jako policzek w twarz moją i wszystkich sędziów SN. Polityk pozwolił sobie na stwierdzenie, że orzekają złodzieje w Sądzie Najwyższym" - zaznaczyła Gersdorf. Pierwsza prezes SN powiedziała też, że wypowiedzią Piotrowicza poczuła się urażona osobiście, co do godności zawodowej i sprawowanego urzędu. "Moja cześć została mi zabrana, moje dzieci będą mogły mówić, że ja jestem złodziejką, moi uczniowi będą mnie się pytać, czy jestem złodziejką. Ludzie na ulicy będą mieli możliwość pytać mnie, ile się nakradłam. Tak się zresztą dzieje" - wskazała I prezes SN. Prezes Gersdorf podkreśliła, że w słowach Piotrowicza uderzyło ją najbardziej to, że "dotyczyły absolutnie sędziów SN". Wskazała też, że kontekst wypowiedzi b. posła był jasny. Podkreśliła przy tym, że sporne słowa padły przy okazji prac KRS nad wyborem nowych sędziów SN. "Kontekst był taki, żeby sędziowie orzekający przestali orzekać i żeby nie bronili swoich apanaży, i kontekst był taki, że są złodziejami. Sprawa dotyczyła braku możliwości dalszego orzekania przez sędziów SN" - dodała Gersdorf. Wyrok 2 stycznia Po wygłoszeniu przez pełnomocników stron mów końcowych, sędzia Agnieszka Rafałko zamknęła rozprawę i odroczyła publikację orzeczenia do 2 stycznia 2020 r. Prezes Gersdorf i sędzia Rączka po wyjściu z sali sądowej nie chcieli komentować przebiegu rozprawy i argumentacji strony przeciwnej. Z kolei pełnomocnik Piotrowicza mec. Marek Markiewicz powiedział dziennikarzom, że były poseł uważa, iż został "wypreparowany w jakiejś ogólnokrajowej debacie o sądach." "W jego intencji nigdy nie było atakowanie prof. Gersdorf i prof. Rączki" - zaznaczył prawnik. Adwokat zapewnił też, że sporna wypowiedź Piotrowicza dotyczyła "tych sędziów, którzy nie powinni orzekać, a w stacji, w której dziennikarka go zaczepiała, byli pokazani jako złodzieje".