Domniemany szef gangu Leszek D., pseud. Wańka, odpowiada za próbę przemytu 1,2 tony kokainy z Wenezueli. To pierwszy proces z pięciu spraw, w których przed stołecznymi sądami mają być sądzeni szefowie i "żołnierze" tego osławionego gangu. Proces bossów grupy ma się zacząć 18 września. Siedmiu pierwszych z dziewięciu oskarżonych nie przyznało się do zarzutów w procesie, który toczy się w gmachu sądu na Bemowie (dawne koszary), dostosowanym do prowadzenia procesów najgroźniejszych przestępców. Obowiązują specjalne przepustki; kontrola policji jest zaostrzona. "Wańka" - tak jak inni składający dzisiaj wyjaśnienia - powiedział, że nie przyznaje się do żadnego zarzutu, nie będzie składał wyjaśnień i będzie odpowiadał tylko na pytania obrońcy. W odczytanych przez sąd wyjaśnieniach ze śledztwa "Wańka" nazywał łgarstwem zeznania świadka koronnego na swój temat, a prokuraturze zarzucał, że "robi z niego wielkiego przestępcę". Gdy sąd pytał 51-letniego "Wańkę" (wykształcenie zasadnicze, zawód - mechanik samochodowy), z czego żył przed aresztowaniem, podsądny odparł, że od 1990 r. pracował w handlowej firmie swej rodziny jako dyrektor handlowy z tysiącem zł pensji. Proces dotyczy m.in. próby przemytu do Polski w listopadzie 1993 r. 1190 kg kokainy na statku m/s "Jurata", który płynął z Wenezueli do Gdyni. Narkotyki odkryto w porcie pod Liverpoolem. Podejrzenia Brytyjczyków wywołał fakt, że koszty transportu - oficjalnie przewożonego przez statek - lepiku są wyższe niż wartość towaru. Statek popłynął dalej bez narkotyków, tak by można było ustalić odbiorcę towaru w Polsce. Tu po ładunek zgłosił się Krzysztof O., pełnomocnik firmy "Med-Glob" ze wsi Majdan koło Wiązowny. Wówczas gang zorientował się, że narkotyków nie ma - oznaczało to stratę ok. miliona dolarów. Polskie śledztwo w całej sprawie zostało zawieszone na kilka lat, m.in. dlatego, że z Wenezueli przez 8 lat nie nadeszły potrzebne stronie polskiej dokumenty. Sprawę "Juraty" udało się ruszyć dopiero dzięki zeznaniom "skruszonych" gangsterów - świadków koronnych, w tym Jarosława S., ps. Masa. "Wańka" jest oskarżony o współfinansowanie przemytu z "Juraty", ochranianie transportu w Polsce przed innym gangami oraz o podjęcie się rozprowadzenia kokainy. "Wańce" grozi do 10 lat więzienia. W sprawie "Juraty" zarzut ma także Krzysztof O., który odbierał ładunek ze statku. Oskarżono ogółem dziewięć osób (wszyscy są aresztowani) - kurierów, ale i dwóch organizatorów ze średniego szczebla (Jerzy Ch. i Andrzej G.). Są oskarżeni o hurtową dystrybucję narkotyków, które szły drogą lotniczą z Ameryki Płd. Według UOP, gang przemycił w latach 1994-99 z Kolumbii i Chile 2,5 tony kokainy o czarnorynkowej, hurtowej wartości 700 mln zł. To już czwarty akt oskarżenia przeciwko 51-letniemu, wciąż niekaranemu "Wańce". W sierpniu został uniewinniony z zarzutu organizowania przemytu narkotyków w wielkim procesie narkotykowym - stołeczny sąd uznał za niewystarczające zeznania świadka koronnego, który go obciążył. Inny proces "Wańki" o usiłowanie wymuszenia pół miliona dolarów okupu jest zawieszony. Sprawa o kierowanie "Pruszkowem" rusza 18 września. Także ws. "Juraty" głównym dowodem obciążającym "Wańkę" są zeznania kilku świadków koronnych. Skład sędziowski z tej sprawy nie jest związany stanowiskiem sądu w tamtym procesie. Czworo świadków koronnych, występujących w tej sprawie, ma składać zeznania w październiku. Rozbicie gangu umożliwiły zeznania świadków koronnych, zwłaszcza tzw. kapitana grupy: Jarosława S., pseud. Masa. Miał on zgodzić się na współpracę z organami ścigania jako świadek koronny, obawiając się o swe życie w związku z walką o władzę w gangu, w której padały trupy. Jeśli "Masa" podtrzymałby swoje zeznania w sądzie, to - zgodnie z ustawą o świadku koronnym - nie poniósłby kary.