- Jesteśmy zaniepokojeni - powiedział cytowany przez agencję RIA Nowosti wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow, którego zapytano o ewentualne wykorzystanie ukraińskiej stacji radarowej w ramach amerykańskich planów obrony antyrakietowej. Rosja zastrzegała wcześniej, że decyzja prezydenta USA Baracka Obamy o rezygnacji z rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Riabkow reprezentował Rosję w pierwszej rundzie rozmów z USA na temat systemów antyrakietowych, które odbyły się w poniedziałek w Moskwie. Ambasador Ukrainy w USA Ołeh Szamszur powiedział, że Ukraina i USA prowadzą rozmowy na temat wykorzystania przez Waszyngton ukraińskich stacji radiolokacyjnych. - Gdybyśmy powiedzieli, że ta wiadomość budzi w nas otuchę, byłaby to - delikatnie mówiąc - przesada - oświadczył Riabkow. Ukraina ma dwie stacje radiolokacyjne: w Mukaczewie na zachodzie kraju oraz w Sewastopolu na Półwyspie Krymskim. Jeszcze do niedawna korzystała z nich Rosja, jednak w styczniu ub.r. decyzją rosyjskiej Dumy Państwowej rozwiązano umowę z Kijowem o ich dzierżawie. Jak tłumaczył wówczas rosyjski wiceminister obrony Nikołaj Pankow, rezygnacja z dzierżawy stacji na terytorium Ukrainy wiąże się z dążeniami tego kraju do członkostwa w NATO. Ukraińcy już wcześniej myśleli o integracji swych systemów radarowych z systemami zagranicznymi, a dyskusje te nasiliły się, gdy we wrześniu administracja prezydenta Obamy zrezygnowała z zamiarów umieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach.