- Tych rozmów jeszcze nie było - powiedziała przewodnicząca klubu parlamentarnego Nowoczesnej. - Przekaz Schetyny był mocno przesadzony - dodała. Lubnauer wyjaśniła, że w tej chwili "zespołem programowym" można nazwać jedynie zespół powołany przez opozycję do spraw związanych z sądownictwem. "Koalicja rozsądku i rozumu, a nie miłości" W jej ocenie, można mówić o "pewnej koalicji" Nowoczesnej i Platformy pod kątem wyborów parlamentarnych. Warunkiem jej utworzenia jest powstanie minimum programowego. - Jeżeli powstanie koalicja, to będzie to koalicja rozsądku i rozumu, a nie miłości. To będzie koalicja, gdzie pewne rzeczy nas łączą: podejście do UE, praworządność, być może jeszcze kilka elementów, gdzie jesteśmy w stanie zbudować wspólne podejście. Będą kwestie, które nas łączą. I będą kwestie, które nas dzielą - my jesteśmy liberalniejsi od konserwatywnych PO i PSL - i w których musimy zachować swoją tożsamość. Na takiej liście wyborcy znajdą ugrupowanie, które jest im najbliższe - powiedziała. - Czy umiem sobie wyobrazić taką koalicję? Umiem - dodała Katarzyna Lubnauer. "Decyzja polityczna" w sprawie dużych miast Pytana o to, czy Nowoczesna wystawi swoich kandydatów na prezydentów dużych miast w <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a>, czy zdecyduje się na wystawienie wspólnych kandydatów z innymi partiami opozycyjnymi, stwierdziła, że będzie to "decyzja bardziej polityczna". Wiadomo już na pewno, że Nowoczesna samodzielnie zawalczy o prezydenturę w Warszawie, gdzie kandydatem jest Paweł Rabiej oraz o Gdańsk, wystawiając Ewę Lieder. - Za to w drugiej turze powinniśmy się wzajemnie wspierać - oceniła. - Być może będą miasta, gdzie będziemy mieć wspólnych kandydatów, ale to pieśń przyszłości - nie wykluczyła. Wolną rękę Nowoczesna zostawia strukturom w mniejszych miejscowościach. Ludowcy sami idą po samorządy O koalicji z partiami opozycyjnymi nie myśli też na razie PSL. Ludowcy do wyborów samorządowych idą samodzielnie. - Są sprawy, na temat których mamy w opozycji podobne zdanie, mówię tutaj o silnej bytności Polski w Unii Europejskiej, w sprawie sądów czy samorządów, ale do wyborów idziemy pod własnym szyldem jako PSL. W wielu miejscach mamy gotowe listy. Jesień to jest też czas, kiedy będziemy chcieli pokazać nasz program dla samorządów. Wszędzie, gdzie to możliwe, będziemy wystawiać kandydatów spod szyldu zielonej koniczynki - powiedział w rozmowie z Interią Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider PSL podkreślił, że podmiotowość jego formacji jest dla niego "niezwykle ważna", ale jednocześnie zaznaczył, że wszędzie tam, gdzie to możliwe, należy "współpracować dla dobra Polski". Aleksandra Gieracka, Jolanta Kamińska <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-wladyslaw-kosiniak-kamysz-oczekuje-od-prezydenta-normalnych-,nId,2437552" target="_blank">Władysław Kosiniak-Kamysz: Oczekuję od prezydenta normalnych konsultacji</a><a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-lubnauer-to-nie-pani-premier-decyduje,nId,2437471" target="_blank">Katarzyna Lubnauer: To nie pani premier decyduje</a>