Na początku wszystko przebiegało bez żadnych zakłóceń. Rozmowy rozpoczęły się w gorącej atmosferze, tuż po wybuchu afery związanej z taśmami opublikowanymi przez tygodnik "Wprost". W sumie doszło do dwóch spotkań prezesa PiS z Gowinem. Jak ujawnia "Newsweek", Jarosław Kaczyński "był czarujący" i skory do ustępstw. Zgodził się między innymi na to, że wyborach parlamentarnych politycy Polski Razem wystartowaliby z list PiS. Nie odrzucił też postulatu Gowina wskazującego na konieczność podziału dotacji z budżetu między oba ugrupowania. Co więcej, z ustaleń "Newsweeka" wynika, że prezes Kaczyński miał też zapewnić lidera "Polski Razem", iż nie wierzy w zamach Smoleński, a "raczej w wypadek będący skutkiem ubocznym celowego obniżania bezpieczeństwa prezydenta". Warunek, jaki postawił prezes PiS, miał dotyczyć Pawła Kowala. Kaczyński sprzeciwił się propozycji, by był on wspólnym kandydatem na stanowisko prezydenta Warszawy. Z kolei Gowin miał stwierdzić, że premierem powinien zostać sam Jarosław Kaczyński. Wiadomo już, że z początkowo owocnych negocjacji nic wyszło, bo rozmowy ostatecznie zerwano, a na sobotniej konwencji zjednoczeniowej prawicy organizowanej przez PiS lider "Polski Razem" się nie pojawił...