Na nagraniu pada szokująca sugestia - z dialogu wynika, że budka strażnicza przy rosyjskiej ambasadzie spłonęła w 2013 roku podczas Marszu Niepodległości na polecenie byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Teraz prokuratorzy muszą przeanalizować to nagranie, sprawdzić, czy jest autentyczne, a także - między innymi - sporządzić stenogramy. Kolejnym krokiem będzie przesłuchanie osób zarejestrowanych przez mikrofon ukryty w stołecznej restauracji "Sowa i Przyjaciele". Jak usłyszał reporter RMF FM, dziennikarz, który przyniósł nośnik, został przesłuchany, ale odmówił składania zeznań zasłaniając się tajemnicą.Na razie nie będzie wznowienia śledztwa ws. podpalenia budki, które kilka miesięcy temu zostało umorzone. Jak tłumaczą prokuratorzy, dziś wpłynął do nich wniosek o ściganie Sienkiewicza, autorstwa organizatorów Marszu Niepodległości. Podjęto postępowanie - na razie to sprawdzanie doniesienia. Śledczy chcą także zapoznać się z nagraniem rozmowy, a od jej treści zależy, czy postępowanie zostanie wszczęte. (mpw)Krzysztof Zasada