- Ja rywalizuję z Waldemarem Pawlakiem i mówię bardzo wyraźnie: czas na nowe PSL, także nowego prezesa - mówi Piechociński. Ma też nadzieję, że prokuratura szybko wyjaśni aferę taśmową, a winni poniosą konsekwencje. - Nie może być tak, że do końca grudnia, kiedy jestem prezesem agencji to twierdzę, że stoję na czele krystalicznej i dobrze zarządzanej agendy rządowej, a 7 stycznia, kiedy zostaję odwołany, staję się ofiarą układu patologii - grzmi Piechociński. Cała sprawa ma związek z ujawnionymi kilka dni temu taśmami rozmów szefa kółek rolniczych Władysława Serafina i byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego Władysława Łukasika, w którym mowa była m.in. o sytuacji w ARR oraz o nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić w spółkach rolniczych z udziałem działaczy PSL. Przywołany w niej został również Sawicki w kontekście sprawy o przekroczenie uprawnień przez dwóch byłych prezesów ARR, w tym Łukasika, przy zatrudnianiu i zwalnianiu pracowników. Marek Sawicki złożył już dymisję z zajmowanego stanowiska, a premier wczoraj ją przyjął. Janusz Pichociński ma jednak nadzieję, że premier Tusk szybko poda powody swojej decyzji, bo jak twierdzi poseł, jeszcze dwa dni temu szef rządu nie widział podstaw do zdymisjonowania Sawickiego, a w ciągu 24 godzin je znalazł.