Sejm przyjął w piątek (14 sierpnia) zmiany w prawie podwyższające wynagrodzenia dla samorządowców, parlamentarzystów i osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie. Za przyjęciem nowelizacji głosowało 386 posłów, przeciw było 33, a 15 wstrzymało się od głosu. Wszystkie trzy czytania ustawy odbyły się w ciągu jednego dnia. Najbardziej zgodnie za ustawą opowiedział się klub PiS. Spośród głosujących tylko dwóch posłów Porozumienia - Wojciech Maksymowicz i Michał Wypij - wstrzymało się od głosu. Podziały w opozycji Kluby opozycyjne podzieliły się partyjnie. W klubie KO za podwyżkami była zdecydowana większość PO, natomiast przeciw Zieloni (Tomasz Aniśko, Małgorzata Tracz i Urszula Zielińska) oraz współpracujący z nimi posłowie, tacy jak Franciszek Sterczewski czy Klaudia Jachira. Przeciw było też kilku polityków PO, takich jak Cezary Grabarczyk i Michał Szczerba, związana z Nowoczesną Monika Rosa oraz Tomasz Zimoch. Aż 12 posłów KO się wstrzymało (m.in. były szef PO Grzegorz Schetyna i obecny wiceprzewodniczący Platformy Tomasz Siemoniak). Partyjnie podzieliła się Lewica - za byli posłowie SLD i Wiosny, którzy niebawem utworzą wspólne ugrupowanie Nowa Lewica, przeciw posłowie Lewicy Razem (Magdalena Biejat, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Daria Gosek-Popiołek, Maciej Konieczny, Paulina Matysiak, Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza). W PSL-Kukiz'15 za byli prawie wszyscy ludowcy (z wyjątkiem Jolanty Fedak), przeciw posłowie Kukiz'15 (Paweł Kukiz, Paweł Szramka, Agnieszka Ścigaj, Stanisław Tyszka, Stanisław Żuk). W całości przeciw ustawie głosowała Konfederacja. W klubach opozycyjnych podczas głosowań nie było jednak dyscypliny, więc nie będzie konsekwencji wobec głosujących inaczej. Tym niemniej, jak przyznają posłowie w nieoficjalnych rozmowach, bo oficjalnie w tej sprawie nie chcą się wypowiadać, sprawa podwyżek bardzo popsuła atmosferę. Zwłaszcza w klubach KO i Lewicy, ponieważ w klubie PSL-Kukiz'15 i tak integracja obu głównych ugrupowań jest niewielka. Teraz ustawą zajmie się Senat Teraz przed decyzją, co zrobić z ustawą stanie Senat - najprawdopodobniej zostanie ona dołączona do porządku poniedziałkowo-wtorkowego posiedzenia, które jest kontynuacją ubiegłotygodniowych obrad. Ustawę zapewne poprze klub PiS, co spowoduje, że dla jej przyjęcia wystarczy poparcie niewielkiej części opozycji, np. kilku senatorów Koalicji Obywatelskiej. Klub KO jest mocno podzielony w tej sprawie i na poniedziałkowe popołudnie zaplanowane jest spotkanie senatorów KO z liderem PO Borysem Budką. Z informacji PAP wynika, że do zwolenników przyjęcia ustawy należą Antoni Mężydło czy Adam Szejnfeld, natomiast do przeciwników tacy senatorowie jak Jacek Bury, Władysław Komarnicki, Bogdan Klich czy Bogdan Zdrojewski. "Nie będę popierał tej ustawy. Wiem, że część kolegów senatorów też chce się zachować w sposób przyzwoity i zagłosować przeciw" - mówi senator Jacek Bury. "Będę też przekonywał kolegów, żebyśmy zastosowali tu tryb konsultacji, procedowali powoli, a nie przyjmowali ustawy w sposób PiS-owski, w ciągu 24 godzin" - dodaje. "Źle się stało" Swój sprzeciw wobec tej ustawy zapowiada senator Władysław Komarnicki. "Źle się stało, że opozycja poszła w Sejmie pod rękę z panem Kaczyńskim w tej sprawie" - zaznacza. Jego zdaniem to prezes PiS odpowiada dziś za całe zamieszanie, bo pod jego naciskiem obniżono wynagrodzenia parlamentarzystom i samorządowcom w 2018 roku, a teraz on zdecydował, że będą podwyżki. "Parlament to nie prywatny folwark pana Kaczyńskiego, że ma zależeć od jego kaprysu" - zaznacza. W opinii Komarnickiego, Senat może też wprowadzić poprawki do ustawy, które spowodują, że ci, co głosowali za będą mogli "wyjść z twarzą". Poprawka taka może np. zakładać, że podwyżki obowiązują dopiero w momencie, gdy się poprawi koniunktura gospodarcza. Albo Senat może przegłosować, że wszystkie podwyżki obowiązują, ale dopiero od następnej kadencji - mówi senator KO. Przeciwnikiem ustawy jest też senator Bogdan Zdrojewski. Zwraca uwagę, że ustawę dyskwalifikują zapisane w niej podwyżki subwencji dla partii politycznych. Uważa też, że za wysokie wynagrodzenie miałaby otrzymywać pierwsza dama (ok. 18 tys. zł) i wystarczy tylko zapewnić jej składki ZUS. Poza tym, dodaje Zdrojewski, ustawa nie było konsultowana za samorządowcami. "Ustawa jest kiepskiej jakości" - ocenia. Zwraca też uwagę na skrajnie nietransparentną procedurę pracy nad ustawą, co powoduje, że atmosfera wokół niej jest bardzo zła. Podziały w klubie KO powodują, że nawet jeśli klub podejmie jakąś decyzje, najprawdopodobniej nie zostanie przyjęta dyscyplina. Co zmienia ta ustawa? Ustawa o zmianie niektórych ustaw w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych zakłada, że wynagrodzenia m.in. prezydenta, parlamentarzystów, premiera, ministrów, wojewodów i marszałków województwa będą powiązane z wysokością wynagrodzeń sędziów Sądu Najwyższego, a nie, jak dotąd, z kwotą bazową corocznie określaną w ustawie budżetowej. Posłowie zdecydowali, że wynagrodzenie będzie przysługiwać również pierwszej damie. Podstawę ustalenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego SN w danym roku stanowi przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale roku poprzedniego (w drugim kwartale 2019 r. kwota ta wyniosła 4839,24 zł). Dla obliczenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego SN przyjmuje się wielokrotność tej podstawy z zastosowaniem mnożnika 4,13. Prezydentowi RP przysługuje wynagrodzenie w wysokości 1,3-krotności wynagrodzenia sędziego Sądu Najwyższego określonego w stawce podstawowej. Pierwszej damie zapisano wynagrodzenie miesięczne odpowiadające 0,9-krotności wynagrodzenia sędziego SN. Wynagrodzenie marszałków Sejmu i Senatu ma odpowiadać 1,1-krotności wynagrodzenia sędziego SN określonego w stawce podstawowej, a posła i senatora - 0,63-krotności wynagrodzenia zasadniczego sędziego SN. Podwyżki w administracji Tak jak marszałkom obu izb, również premierowi przysługiwać ma wynagrodzenie odpowiadające 1,1-krotności wynagrodzenia sędziego SN. Wicepremierzy mają zarabiać tyle co sędziowie, a ministrowie - 0,9-krotność, a sekretarze i podsekretarze stanu - wiceministrowie - 0,85-krotności wynagrodzenia zasadniczego sędziego SN. Wojewodzie przysługiwać ma wynagrodzenie odpowiadające 0,75-krotności wynagrodzenia zasadniczego sędziego SN, a wicewojewodzie 0,65-krotności. Marszałkowi województwa, wicemarszałkom oraz pozostałym członkom zarządu województwa przysługiwać będzie wynagrodzenie w wysokości nie większej niż 0,75-krotność wynagrodzenia sędziego SN określonego w stawce podstawowej. Wynagrodzenie starosty, wicestarosty oraz pozostałych członków zarządu powiatu ma wynosić nie więcej, niż 0,58-krotność wynagrodzenia sędziego SN, a wójta, burmistrza i prezydenta miasta nie więcej niż 0,70-krotność wynagrodzenia sędziego SN. Przewodniczącemu zarządu związku i pozostałym członkom zarządu w związkach jednostek samorządu terytorialnego przysługiwać ma wynagrodzenie w wysokości nie większej niż 0,58-krotność wynagrodzenia sędziego SN. Nowelizacja wprowadza też podwyżki subwencji dla partii politycznych.