- I wtedy też był taki młody człowiek, który wyskoczył i przejechał się po mnie ostro. Można powiedzieć, że historia kołem się toczy - powiedział. Wniosek o wykluczenie Borowskiego z partii złożył na dzisiejszym posiedzeniu Rady Wojewódzkiej Mazowieckiego SLD młody działacz partii, szef Mazowieckiej Komisji Rewizyjnej Sojuszu Andrzej Stefaniak. Wniosek trafił do Mazowieckiego Sądu Partyjnego. Borowski pytany, czy ten incydent może wpłynąć na jego decyzje o opuszczeniu SLD, powiedział, że to kompletnie nie ma dla niego znaczenia. - Gdyby tego typu incydenty miały znaczenie przy podejmowaniu tak ważnych decyzji, to znaczy, że albo te decyzje nie są bardzo ważne, albo podejmuje się je bez należytej rozwagi - wyjaśnił. Marszałek nie chciał odpowiedzieć na pytania, czy dojdzie do rozłamu w Sojuszu. Pytany co sądzi o wypowiedzi b. rzecznika klubu SLD Roberta Smolenia, który wczoraj mówił, że powstanie nowa partia o nazwie Socjaldemokracja Polska, odparł, że żadna decyzja nie została jeszcze podjęta. - Poseł Smoleń chciał być tzw. kurierem, który przynosi wiadomość. Pan poseł zrobił to całkowicie na własną odpowiedzialność - zapewnił Borowski. Wyrok przed wysłuchaniem oskarżonego Wniosek o wykluczenie marszałka Sejmu Marka Borowskiego z SLD to próba wydania wyroku przed wysłuchaniem osoby oskarżonej - uważa wiceszef klubu Sojuszu Wiesław Kaczmarek. Jego zdaniem, to "urok" mazowieckiej SLD. Kaczmarek, pytany, czy rozłam SLD jest blisko, powiedział, że to nie jest kwestia terminów, ale zastanowienia się nad scenariuszem politycznym, który może doprowadzić do rozłamu. Dodał, że jeżeli w Sojuszu nic się nie zmieni, to "faktycznie ileś osób jest tak zdeterminowanych, że nie chce już firmować tego typu działań". Kaczmarek powiedział, że nadal czuje się członkiem SLD, ale uważa, że jednym z warunków pozostania w partii jest to, aby Rada Krajowa SLD wypowiedziała się w sprawie zakończenia misji rządu Leszka Millera. Jego zdaniem, jednym z powodów, dla których notowana SLD są tak niskie, jest ocena tego, jak zachowuje się rząd, i ta ocena, według niego, jest zła. Pytany, w jaki sposób zmienić rząd, jeżeli Leszek Miller nie zechce odejść dobrowolnie, powiedział, że to jest kwestia wyobraźni każdego polityka. - Czy (Miller - red.) uważa, że dla niego najważniejsze jest trwanie, czy czuje się odpowiedzialny także za formację - powiedział Kaczmarek. Dodał, że gdyby SLD miało 231 głosów, żeby przegłosować konstruktywne wotum nieufności, to nie musiałoby rozmawiać na ten temat z drugą stroną, po prostu by to zrobiło. Pojedynczy głos - To był pojedynczy głos, nie poparty przez nikogo - tak wiceszef SLD Józef Oleksy skomentował wniosek. Pytany, co dalej z wnioskiem, powiedział, że nie poddał go nawet pod głosowanie, a jego dalszy los zależy od wnioskodawcy. Stefaniak nie zamierza jednak się wycofać. Podkreślił po konferencji prasowej, że wniosek już trafił do wojewódzkiego Sądu Partyjnego Sojuszu, który go rozpatrzy. Podkreślił, że Rada Wojewódzka nie musi wypowiadać się na ten temat w drodze głosowania. W gorącej wodzie kąpani - Osób w gorącej wodzie kąpanych w Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie brakuje - takiego określenia użył na konferencji prasowej w Warszawie rzecznik SLD Jerzy Wenderlich. Wenderlich powiedział dziennikarzom, że nie zna tej sprawy; słyszał o niej tylko w kuluarach. Zaznaczył też, że nie wie, kto jest autorem tego wniosku. Jego zdaniem, "najgorszym z doradców w takich przypadkach są nadmierne emocje".