Roth, jeden z największych specjalistów od przestępczości zorganizowanej i autor licznych książek o mafii oraz putinowskiej Rosji, swoje tezy zawarł w książce "Verschlussakte S" ("Tajne akta. Smoleńsk"), która ma ukazać się na niemieckim rynku 8 kwietnia (w Polsce - w maju). Dziennikarz uważa, że katastrofa smoleńska nie była zwykłym wypadkiem, tylko zamachem dokonanym przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) za pomocą środków wybuchowych. Na zamachu - według Rotha - skorzystała Rosja oraz Angela Merkel i Donald Tusk, którzy mieli się w ten sposób pozbyć "głównej przeszkody politycznej w Europie" na drodze do zbliżenia z Putinem. Roth powołuje się przy tym na tajny raport źródłowy niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND), którym - jak twierdzi - dysponuje i który ma zawierać nazwisko osoby bezpośrednio odpowiedzialnej za zamach. Raport według Rotha sporządził jeden z agentów BND na bazie kilku źródeł - w Polsce, Rosji oraz Niemczech. Dziennikarz uzyskał go od "zaufanego" kontaktu w BND. BND stanowczo odcina się od rewelacji Rotha i jego tezy nazywa w rozmowie z "wSieci" "bzdurą". Roth, który początkowo nie był zwolennikiem tezy o zamachu, jest przekonany, że w raporcie Rosjan jest wiele błędów, manipulacji i dezinformacji. "Zacząłem wnikać w temat coraz głębiej. Obraz zaczął się sam składać w całość jak mozaika, kawałek po kawałku. I doszedłem do wniosku, że to, co było ludziom wmawiane przez ostatnich pięć lat, jest zwyczajnym kłamstwem" - mówi Roth Aleksandrze Rybińskiej z "wSieci". Jego zdaniem polskie śledztwo jest równie niewiarygodne co rosyjskie, bo pomagają w nim Rosjanie, którzy zaciemniają obraz, tuszują prawdziwe powody, utajniają dokumenty. Roth zapewnia, że nie ma "najmniejszej wątpliwości co do wiarygodności" swojego kontaktu w BND. Z kolei rzecznik Federalnej Służby Wywiadowczej Martin Heinemann mówi "w Sieci", że dziennikarz nie ma kontaktów w BND i zapowiada możliwość wszczęcia kroków prawnych wobec autora książki "Verschlussakte S". Nie zaprzecza jednak, że niemiecki wywiad zbierał informacje na temat katastrofy smoleńskiej. Roth nie spodziewa się, że niemiecki wywiad kiedykolwiek przyzna się do raportu. "Będą zaprzeczać. Nikomu na Zachodzie, szczególnie w Niemczech, nie zależy na wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej. Chodzi o to, by nie drażnić Putina, szczególnie w obecnej, zaognionej sytuacji" - twierdzi niemiecki dziennikarz w rozmowie z "wSieci".