Chodzi o zdjęcia, na których widać zarówno części wraku, jak i zwłoki rzekomych ofiar katastrofy. Na zdjęciach widnieją podpisy informujące, że zostały one zrobione 10 kwietnia po południu oraz 11 kwietnia w kostnicy. Sposób wykonania fotografii oraz okoliczności wskazują, że zostały one zrobione przez osoby obecne przy akcji ratowniczej, w czasie sekcji zwłok i przy umieszczaniu ciał w trumnach. Bloger, który opublikował zdjęcia, przekonuje w swej publikacji, że nie było żadnej katastrofy. Pasażerów polskiego samolotu mieli zamordować funkcjonariusze tajnych służb, a następnie upozorować upadek samolotu. "Świadoma i celowa profanacja ofiar" Publikacja zdjęć wywołała w Polsce głębokie poruszenie i reakcję służb państwowych. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego doprowadziła do zablokowania opublikowanych zdjęć w Rosji i na Ukrainie. Z powodu ograniczeń prawnych nie udało się zablokować zdjęć umieszczonych za pośrednictwem domen niemieckich i amerykańskich. ABW ustaliła, że zdjęcia umieszczono w internecie 28 września. Kontrwywiad zabezpieczył fotografie i powiadomił Wojskową Prokuraturę Okręgową. 1 października do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa FSB skierowano pismo o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Oburzona jest "Solidarność". Obradująca w Koszalinie Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wyraziła "najostrzejszy sprzeciw" i uznała to wydarzenie "za świadomą i celową profanację ofiar" oraz za "kolejną prowokację". Związkowcy wezwali rząd do podjęcia "wszelkich możliwych działań w celu ukarania winnych tej prowokacji". Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zaapelował do polskich mediów, by nie publikowały zdjęć, które ukazały się w internecie na portalu "livejournal".