W niedzielę nad ranem doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjską rakietę. "Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund" - przekazało Dowództwo Rodzajów Sił Zbrojnych. Rosyjska rakieta nad Polską. Szef MON wyjaśnia, dlaczego nie została zestrzelona Podczas konferencji prasowej około godz. 9 rano minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że rakieta przez cały czas była monitorowana przez polskie systemy radiolokacyjne. Szef MON nadmienił również, dlaczego obiekt nie został zestrzelony. - Gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że rosyjska rakieta, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną, zmierzała w kierunku celu znajdującego się w Polsce, zostałaby zestrzelona - mówił Kosiniak-Kamysz, nadmieniając przy tym, że każda taka sytuacja jest indywidualnie rozpatrywana. O tym, dlaczego rakieta nie została zestrzelona mówił także ppłk Jacek Goryszewski. Rzecznik DORSZ przekazał, że nie zapadła decyzja o zestrzeleniu pocisku, ponieważ przebywał w polskiej przestrzeni powietrznej przez kilkanaście sekund i "nie zmierzał w głąb naszego kraju". Dlaczego nie strącono rosyjskiej rakiety nad Polską? Ekspert tłumaczy Jarosław Wolski, analityk i ekspert zajmujący się wojskiem, obronnością oraz uzbrojeniem również zabrał głos w sprawie rosyjskiej rakiety nad Polską oraz tego, dlaczego nie została zneutralizowana. We wpisie w mediach społecznościowych wskazał, że powody takiego działania w podobnych przypadkach są cztery. "Strzelając do czegoś w polskiej przestrzeni powietrznej należałoby sporą część owej de facto zamknąć" - podkreślił Wolski, stawiając jednocześnie szereg pytań o to, jak wpłynęłoby to na polską gospodarkę, służby ratownicze czy ruch lotniczy. "To nie jest tak, że rakietowcy i piloci mogą sobie strzelać jak na filmach. Przestrzeń powietrzną należy zamknąć, aby uniknąć tragicznych pomyłek" - podkreślił. Kolejnym powodem, dla którego pocisk nie został zestrzelony, jest fakt, iż spadające szczątki rakiety mogą kogoś zabić. "Wlatująca i wylatująca z naszej przestrzeni powietrznej rakieta Ch-101, o ile nie przydarzy się takowej awaria, nie stanowi poważnego zagrożenia. Strzelanie do niej (rakiety - red.) np. z F-16 spowoduje, że po pierwsze mamy spadającą gdzieś półtonową głowicę i szczątki rakiety, a po drugie nie jest powiedziane, że każdy AiM-9 lub AiM-120 trafi - one też gdzieś spadną" - zauważył Jarosław Wolski. Analityk dodał, że wbrew pozorom jest to "spory czynnik zagrażający cywilom na ziemi" zarówno w Polsce, jak i w Ukrainie. "Przewodów nie jest tutaj argumentem - to że ukraińska rakieta(ty) spadła(y) nie oznacza, że mamy robić to samo" - podkreślił. Innym powodem, zdaniem eksperta jest nieodsłanianie kart. "Tryby pracy radarów zarówno obrony przeciwlotniczej, jak i F-16 to dwie różne sprawy dla czasu pokoju i czasu wojny. Rosjanie i Białorusini bez wątpienia byliby bardzo szczęśliwi gdyby mogli pozbierać emisję z trybów pracy radarów i rakiet, które do tej pory nigdy nie były emitowane tak blisko ich granicy" - przekazał we wpisie. Zdaniem Jarosława Wolskiego "NATO częściowo odsłoniło karty, ale większość emisji dalej jest dla Rosji zagadką". "Głupio by było na dzień dobry zmniejszyć sobie szanse skutecznego pokonywania rosyjskich zagłuszeń przez radary Wisły i Narwi czy F-16 tylko dlatego, że z przyczyn ambicjonalnych i wizerunkowych ktoś kazał strącić Ch-101, która poniżej minuty była w pasie nadgranicznym naszej przestrzeni powietrznej" - dodał. Rakieta naruszyła polską przestrzeń. Chronione tylko najważniejsze obiekty Ostatnim punktem na liście eksperta jest to, że nie ma obrony przeciwlotniczej, której zasięg bezwzględnie pokrywa cały kraj. Jak podkreślił Wolski, obiekty, które zawsze będą objęte ochroną są lotniska wojskowe, centra dowodzenia, największe skupiska ludności w kraju, najważniejsza infrastruktura krytyczna - głównie energetyczna. "Gdyby się jakiejś Ch-101 zabłąkało i leciała na Warszawę lub Rzeszów to zapewne byłaby strącona" - podkreślił. We fragmencie dalszej części obszernego wpisu Wolski dodał, że jest to militarny bezsens i "marnotrawienie zasobów i coś tak głupiego tylko politycy mogliby wymyślić. Nie wojskowi, dla których już obecnie hipotetyczna osłona kluczowych obiektów SZ RP i IK (infrastruktury krytycznej - red.) jest koszmarem nierozwiązywalnym bez pomocy lotnictwa NATO". *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!