- Wszystkie informacje w demokratycznej Polsce co do stanu gospodarki są jawne, są opracowywane przez GUS i publikowane w z góry ustalonych datach. Podobnie Ministerstwo Finansów co miesiąc, po 15 dniu następnego miesiąca, ogłasza wstępne wyniki budżetu - powiedział. Polska wybrała własną drogę Według Rostowskiego nie ma żadnej wątpliwości, że świat przeżywa obecnie największy kryzys od 70 lat, i nie ma wątpliwości, że "w jego obliczu Polska wybrała własną drogę". - Ona różni się od drogi wybranej przez wiele innych państw. Jest oszczędna, odpowiedzialna i już zaczynamy widzieć, że (...) skuteczna - dodał. Minister powiedział, że rząd korzysta z kryzysu, by zmniejszyć marnotrawstwo urzędnicze. Przeprowadził też oszczędności, aby zapewnić finansowanie budżetu w pierwszej połowie roku. Duży deficyt Deficyt sektora finansów publicznych przewidujemy w tym roku na poziomie 4,6 proc. PKB - powiedział Rostowski. - Nie kryję, że jest to dużo - zaznaczył. - Ale jeśli odliczymy koszty reformy emerytalnej, a więc około 2 proc. PKB - które przekazujemy co roku do OFE - (...) to wtedy widzimy, że nawet ta duża kwota: 4,6 proc. PKB deficytu sektora finansów publicznych, będzie dużo niższa niż deficyt, który przewiduje się dla Niemiec. Kraju, który uważany jest za najbardziej odpowiedzialny z punktu widzenia polityki fiskalnej w Europie - wyjaśnił. - Nasza droga przez kryzys jest odpowiedzialna, bo nie kumulujemy długów, które nasze dzieci i wnuki musiałyby spłacać przez wiele lat - dodał. Pośpiech nic nie daje Polska gospodarka obroniła się przed kryzysem lepiej, niż można było to prognozować na podstawie wyników, które zrealizowały się w innych krajach - powiedział Rostowski. Ocenił, że "sytuacja za granicą jest dużo bardziej złożona, niż można było przypuszczać". Gdyby w styczniu budżet został znowelizowany na podstawie przewidywanych skutków dla polskiej gospodarki - wynikających z prognoz wzrostu gospodarczego dla Niemiec - musielibyśmy ograniczyć wydatki budżetu państwa o wiele więcej, niż teraz wydaje się to konieczne - zaznaczył. Podkreślił, że "czasami pośpiech nic nie daje, tylko powoduje działania, które są błędne". Podwyższenie deficytu nie pomoże Podwyższenie deficytu nie chroni przed recesją i - co ważniejsze - nie chroni przed bezrobociem - powiedział minister finansów. Podał przykład m.in. Hiszpanii, w której bezrobocie w wyniku kryzysu wzrosło dwukrotnie z 9,6 proc. do 17 proc. Bez pracy jest tam 4 mln ludzi. Zaznaczył, że tymczasem w Polsce od kwietnia 2008 r. do kwietnia 2009 r. ubyło nieco ponad 100 tys. miejsc pracy, a w kwietniu br. bezrobocie spadło o 40 tys. osób w porównaniu z marcem br. Rostowski przypomniał, że już w grudniu rząd zapowiadał, że jeżeli dojdzie do nowelizacji budżetu, to odbędzie się to w połowie roku. - Z końcem czerwca będziemy dysponować informacjami z podatku PIT za 2008 r., bo obecnie mają miejsce zwroty, które mogą zmniejszyć stan kasy państwowej. Wtedy też będziemy znali dane dotyczące dochodów z innych podatków za sześć miesięcy i przeanalizujemy wyniki wzrostu gospodarczego po pierwszym kwartale. Te wszystkie informacje są konieczne, aby w pełni bezpieczny sposób ocenić zakres nowelizacji - wyjaśnił. Sytuacja Polski imponująca Nasza droga przez kryzys jest skuteczniejsza od tej, którą wybrały inne kraje - powiedział Rostowski. Dodał, że sytuacja Polski na tle innych krajów jest "imponująca". - Popatrzmy, jak wygląda nasza gospodarka osiem miesięcy po nastaniu kryzysu na tle naszych sąsiadów. W Rosji po pierwszym kwartale zanotowano spadek dochodu narodowego, czyli PKB, o 9,5 proc. Ukraina ma tak złe wyniki, że spadek PKB w tym kraju został utajniony. Ale szacunki niektórych ekonomistów sugerują, że ten spadek jest to wiele powyżej 20 proc. - powiedział minister finansów. - Czechy (...) odnotowały spadek 3,4 proc. PKB w pierwszym kwartale, a Niemcy, nasz wielki sąsiad na zachodzie, 6,9 proc. (...) Nie chciałbym przesadzać, nie chcę wprawiać nikogo w depresję, ale można by prawie powiedzieć, że cała Europa tonie, a Polska, według naszych szacunków, wyjdzie na lekkim zerze - dodał Rostowski. Bądźmy realistyczni Dodał, że wie, iż pomimo tego, sytuacja nie jest satysfakcjonująca. - To oznacza, że nie będziemy się bogacili tak, jak chcielibyśmy. Ale bądźmy realistyczni. Porównujmy to, co się dzieje w innych krajach (...) i popatrzmy, co się dzieje w Polsce. To jest naprawdę imponujące - podkreślił. Dodał, że dzieje się tak nie tylko dzięki pracy rządu Donalda Tuska, ale również dzięki "pracy, przedsiębiorczości, elastyczności Polaków". Dodał, że Polaków nie można "demotywować" perspektywami katastrofy gospodarczej. - Rząd tak nie robi, tylko mówi prawdę. Mówi - jest trudno, jest źle. Ale Polska na tle innych krajów sobie dużo lepiej daje radę - podsumował.