"Iskandery mogą stać się ważkim argumentem w rozważaniach Europejczyków nad tym, czy opłaca im się składać własne bezpieczeństwo narodowe w ofierze za globalne ambicje wojskowo- polityczne USA. W końcu Iskandery w Kaliningradzie będą znacznie bliższe i realniejsze niż hipotetyczne rakiety irańskie" - pisze w gazecie redaktor naczelny pisma "Moscow Defence Brief" Michaił Barabanow. Jak przypomina autor, Iskandery są rakietami o zasięgu 500 km. "To pozwoli ostrzeliwać całe terytorium Polski i dosięgnąć wschodnich Niemiec oraz północnych Czech, trzymając na celowniku wszystkie obiekty amerykańskiej tarczy antyrakietowej, których rozmieszczenie jest planowane w Polsce i Czechach" - czytamy. Barabanow informuje, że chociaż celność Iskanderów jest "cechą tajną", to "sądzi się", że promień ich ewentualnego odchylenia od celu wynosi zaledwie kilka metrów, co pozwala zwykłą głowicą bardzo dokładnie trafiać w cel, "łącznie z amerykańskimi pociskami antyrakietowymi GBI". "Przy tym rosyjska strona nigdy oficjalnie nie wykluczała uzbrojenia Iskanderów głowicami jądrowymi" - podkreśla autor. Ocenia on, że rozmieszczenie Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim "będzie oznaczać radykalne zwiększenie zdolności sił rosyjskich na zachodzie kraju do celnego uderzania w praktycznie każdy cel w Północno-Zachodniej Europie". Przy tym zestrzelenie Iskandera przy użyciu dowolnych systemów antyrakietowych państw zachodnich byłoby wyjątkowo trudne, a ich mobilne wyrzutnie bardzo trudno wykryć - dodaje Barabanow.