Szef warszawskiej Prokuratury Okręgowe pułkownik Ireneusz Szeląg ujawnił podczas wczorajszej konferencji, że widział, jak z wraku wydobyto książkę. Jego zdaniem może to być książka serwisowa tupolewa, choć zastrzegł, że nie ma stuprocentowej pewności. Wśród dokumentów, które przywiózł z Moskwy naczelny prokurator wojskowy, generał Krzysztof Parulski, nie ma jednak kopii tej książki. Materiały, które przekazali Rosjanie, nie stanowią przełomu dla śledztwa - uważa płk. Szeląg. Dostęp do protokołów przesłuchań kontrolerów lotów oraz zeznań świadków katastrofy polscy prokuratorzy mieli już od kwietnia. Jak donosi "Rzeczpospolita", ABW udało się odzyskać część danych m.in. z telefonów komórkowych oraz aparatów fotograficznych ofiar katastrofy. "Wśród nich są zdjęcia z pokładu tupolewa wykonane w trakcie lotu do Smoleńska" - czytamy. W najbliższym czasie polscy prokuratorzy będą uczestniczyć w przesłuchaniach rosyjskich świadków dokonywanych przez rosyjskich prokuratorów - dodał Parulski. Ustalił to w Moskwie. Szef prowadzącej śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk Ireneusz Szeląg ocenił, że materiał filmowy uzyskany w Moskwie jest dużo lepszej jakości niż ten dostępny w sieci. Jak powiedział, to nagranie znane w internecie pod hasłem "samolot płonie". Rosjanie zaproponowali także realistyczną propozycję zabezpieczenia wraku samolotu przez okrycie go brezentem i otoczenie miejsca trzymetrowym płotem. Zaakceptowaliśmy tę propozycję - oświadczył szef NPW gen. Krzysztof Parulski. Przyznał, że to częściowa realizacja polskiego wniosku o zabezpieczenie wraku, bo Polska wystąpiła też o przekazanie go nam - co na razie nie może być zrealizowane.