Rosyjska Prokuratura Generalna oświadczyła w środę (25 listopada), że wysłała do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości wniosek o stenogram rozmowy telefonicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego z bratem, wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, przed katastrofą samolotu Tu-154M 10 kwietnia 2010 roku. Rosyjska agencja TASS, informując o wniosku prokuratury, podała ze swej strony, że jest to wniosek o pomoc prawną "w sprawie karnej dotyczącej katastrofy samolotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku pod Smoleńskiem, z prośbą o przekazanie fonogramu jego rozmowy telefonicznej z bratem w czasie lotu". Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała, że "w aktach sprawy prowadzonej przez PK nie ma nagrania ani stenogramu takiej rozmowy" (więcej TUTAJ). "Prowokacja", "Rozgrywka polityczna" O wniosek rosyjskiej prokuratury skierowany do Ministerstwa Sprawiedliwości pytany był w środę w programie Onet Opinie wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk. - Trudno to traktować inaczej niż jak swego rodzaju prowokację, ponieważ Rosja nie odpowiada na m.in. rezolucję Rady Europy wzywającą do zakończenia śledztwa i przekazania wraku przede wszystkim, który jest własnością państwa polskiego. Nie odpowiada na wiele wniosków polskiej prokuratury, tymczasem nagle sama sobie przypomina o tym śledztwie i kieruje wnioski do Polski. Nie traktuję tego inaczej jak właśnie w kategoriach niestety pewnej rozgrywki politycznej - powiedział. O wywiadzie byłego sędziego Wojciecha Łączewskiego Rosyjska prokuratura oświadczyła również w środę, jak pisze TASS, że powodem wniosku są "rozpowszechnione w mediach w Polsce nowe informacje". RIA Nowosti wymienia w tym kontekście wywiad byłego sędziego Wojciecha Łączewskiego dla "Gazety Wyborczej". W wywiadzie, o którym pisze TASS, Łączewski powiedział: "Pan minister Ziobro, któremu podlega prokuratura, usiłuje zrobić ze mnie bandytę. Dlaczego? Posiadam ogromną wiedzę o tym, co wyczyniało CBA za czasów Mariusza Kamińskiego, znam też zapis ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich". Szynkowski vel Sęk, pytany o wywiad, powiedział, że Łączewski "to nie jest chyba najlepsza osoba, by przywiązywać jakąś dużą wagę do jej wiarygodności i wypowiedzi". - Akurat Wojciech Łączewski, którego pamięć zawodziła wielokrotnie w sprawach wydawałoby się błahych, jak choćby to, czy gdzieś przebywał, pożyczał jakąś książkę, bo pamiętamy to, (...) że jego rola była bardzo wątpliwa i kontakty w zakresie jego bezstronności i postawy. Wiemy z dokumentów ze śledztwa, że pan Wojciech Łączewski bardzo prostych faktów ze swojego życia nie potrafił sobie przypomnieć, a to wszystko po to, by ukryć swoją rolę w zakresie chęci politycznego swojego zaangażowania - powiedział wiceszef MSZ. Na jakim etapie jest śledztwo? Szymon Szynkowski vel Sęk dodał, że Polska konsekwentnie domaga się zwrotu wraku Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. - To jest dowód rzeczowy bardzo potrzebny też w naszym dochodzeniu prowadzonym przez stronę polską. Cały czas jesteśmy tu ramię w ramię z naszymi sojusznikami z Rady Europy, wspomniałem tu rezolucję Rady Europy w tej sprawie - podkreślił. - Natomiast Rosja jest dziś państwem, które nie szanuje prawa międzynarodowego w bardzo wielu aspektach - ocenił wiceminister. Pytany, na jakim etapie jest polskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, odparł: - My jako partnera w wielu obszarach, także śledztwa smoleńskiego potrzebujemy (...) Federacji Rosyjskiej, która szanuje prawo międzynarodowe, która po prostu jest państwem, z którym można zawierać umowy i ich dotrzymywać. Ale przede wszystkim państwem, które szanuje prawo międzynarodowe. - Dziś Rosja nie jest takim państwem w wielu obszarach, także w tym obszarze. W związku z tym to śledztwo też jest utrudnione przez taką postawę Federacji Rosyjskiej, to jest zupełnie naturalne - zaznaczył wiceszef MSZ. - Myślę, że wszyscy wiemy, że dziś klucz do tego, by mogły być postępy w tym śledztwie, leży w rękach postępowania zgodnego z prawem Federacji Rosyjskiej. Niestety, Rosja nie postępuje w tej sprawie zgodnie z prawem, dziś próbuje to przykryć jakimiś wnioskami o pomoc prawną strony polskiej - powiedział wiceminister spraw zagranicznych. Katastrofa prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010 roku samolot Tu-154M z polską delegacją udającą się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozbił się pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent RP prof. Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. Wrak samolotu do tej pory pozostaje na płycie lotniska Smoleńsk Północny. Strona rosyjska powtarza, iż - jak to określa - stanowi on dowód rzeczowy w toczącym się w Rosji śledztwie.