W korespondencji z Moskwy dziennik nawiązuje do oświadczeń prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i ministra obrony Anatolija Serdiukowa. Ten ostatni "zarzucił USA, że stara się wypchnąć Rosję z tradycyjnej strefy jej interesów, tj. obszaru byłego ZSRR, aby zapewnić sobie dostawy surowców i energii" - pisze autor artykułu. Przytacza też opinię amerykańskiego eksperta (rosyjskiego pochodzenia) z waszyngtońskiego Instytutu Bezpieczeństwa Światowego (World Security Institute) Nikołaja Złobina, którego zdaniem Kreml próbuje ostatnimi wypowiedziami tworzyć lepszą dla siebie pozycję przetargową w negocjacjach z Waszyngtonem. - To przesłanie do Ameryki: nie sądźcie, że będzie z nami łatwo. Miedwiediew stara się zwiększyć siłę nacisku na USA, tak aby ewentualnie ustępując w czymś potem, nazwać to "kompromisem" - powiedział Złobin. Administracja prezydenta Baracka Obamy zbagatelizowała jednak oświadczenia Miedwiediewa i Serdiukowa o nasileniu zbrojeń przez Rosję. "Nie słyszałem żadnych dzwonków alarmowych w tym budynku w związku z proponowaną rozbudową rosyjskich sił zbrojnych. Dopóki mamy dobry dialog i dobre zrozumienie tego, po co rozbudowujemy nasze armie, nie widzę, by stanowiło to problem czy zagrożenie" - powiedział we wtorek rzecznik Pentagonu Geoff Morrel. Także rzecznik Białego Domu Robert Gibbs wypowiedział się w tonie uspokajającym, podkreślając, że administracji USA zależy na poprawie stosunków z Rosją.