INTERIA.PL: Czy Polska jest skazana na nie najlepsze stosunki z Rosją? Czy zmiana władzy na Kremlu na pewno by je poprawiła? Władimir Bukowski: W tej chwili chyba tak, ponieważ obecna władza raczej chłodnym okiem patrzy na Polskę. Oczywiście zmiana władzy mogłaby polepszyć stosunki, ponieważ te wszystkie problemy w stosunkach polsko-rosyjskich wynikały właśnie z zachowania władzy, która obecnie jest na Kremlu. Wśród samych Rosjan nie ma jakiejś wrogości wobec Polski i tak było przez stulecia, cenimy bardzo polską literaturę i nie tylko.Jednak ta zła atmosfera została sztucznie wytworzona przez władzę. Niestety, ona ma dosyć silne poparcie z Zachodu i ci "mali" przedstawiciele dawnej KGB mają poczucie siły i pewność siebie. W tej chwili jest rzeczywiście kryzys, a jak on się w Rosji skończy, trudno przewidzieć. Uważam, że może dojść nawet do podziału Rosji, do takiej małej fragmentacji. Oczywiście to nie będzie trwałe - kraj podzieli się na jakieś 20-30 lat, a potem znowu zintegruje. Ale ten moment podziału może być bardzo niebezpieczny, bo nie wiemy, jak dokładnie będzie przebiegał. Trudno też dziś odpowiedzieć na pytanie, jakie wtedy będą stosunki polsko-rosyjskie. Czy powinniśmy ostro reagować na nieprzyjazne gest z Moskwy, takie jak niedawne niezaproszenie naszego prezydenta na obchody rocznicy 750-lecia Kaliningradu? Powinniście się zachowywać jak każde normalne, cywilizowane państwo. Nie inaczej reagować na nieprzyjazne gesty ze strony Rosji, jak na podobne gesty np. ze strony Finlandii. Nie widzę potrzeby jakichś specjalnych reakcji. Po prostu trzeba mówić prawdę i jeśli coś nam się nie podoba - należy mówić o tym. Jeśli chodzi o Rosję, tutaj może być problem z nasilaniem się tych gestów, ponieważ władza na Kremlu, zachęcona poparciem i przyjaźnią głów państw zachodnich, może stać się coraz bardziej pewna siebie. Dlaczego Kreml nie chce nawet robić z Polską biznesu na partnerskich zasadach, choć obie strony mogłyby na tym sporo zarobić? W tej chwili Rosja swoimi zachowaniami, postawą stara się jakby ukarać Polskę za jej postępowanie - skoro często wasze wybory są bardzo nie po myśli Rosji. Teraz te stosunki są bardzo chłodne i biznes na tym traci. Jednak ja uważam, że nie należy patrzeć tylko w jednym kierunku, trzeba być otwartym na cały świat. Opłaca się robić interesy z całym światem, a nie tylko z jednym rynkiem. I właśnie między innymi dlatego jestem przeciwnikiem Unii Europejskiej, bo ona zamyka pewne drogi. W biznesie trzeba być elastycznym i otwartym i robić interesy ze wszystkimi. Na ile bliskie kontakty przywódców Francji i Niemiec z Putinem, często ponad głowami UE, zagrażają Polsce? Myślę, że to nie jest jakaś wielka przyjaźń i nie sądzę, żeby z tych kontaktów wynikło jakieś zagrożenie. Po prostu zarówno kanclerz Schroder, jak i prezydent Chirac zdają sobie sprawę z niestabilnej sytuacji w Iraku i nie wiedzą też, jak tam będzie dalej. Oni chcą mieć zabezpieczone dostawy ropy i gazu, chociaż może nie mówią tego wprost. I to jest główny powód tych dobrych stosunków z Putinem. Oni po prostu prowadzą taką politykę, która dla nich, dla ich państw jest najlepsza. Putin chce się odgrodzić murem od niespokojnego Kaukazu. Uda mu się to? - Nie wydaje mi się, żeby były na to szanse. To już jest druga wojna czeczeńska, która w dodatku trwa od 5 lat. Niestety, wraz z upływem czasu robi się coraz goręcej i te walki rozprzestrzeniają się dalej, na inne kraje kaukaskie. Obawiam się, że tam może być coraz gorzej. Być może, gdyby Putin taką próbę podjął po pierwszej wojnie czeczeńskiej, coś by z tego wynikło - może wszystko wtedy by się zakończyło. A tak, niestety, to wszystko się rozprzestrzenia, zatacza coraz szersze kręgi, można powiedzieć, że jest jak zaraza.