Międzynarodowa komisja, która będzie monitorować tranzyt rosyjskiego gazu ziemnego do Unii Europejskiej przez terytorium Ukrainy, powinna mieć swobodny dostęp do całego ukraińskiego systemu przesyłowego, w tym do podziemnych magazynów paliwa. Taki postulat Gazprom zawarł w projekcie protokołu o utworzeniu komisji monitoringowej, który w czwartek jego prezes Aleksiej Miller przedłożył przedstawicielom Komisji Europejskiej (KE) w Brukseli. Dzisiaj rosyjski koncern udostępnił kopię tego dokumentu. Widnieją pod nim podpisy przedstawicieli Ministerstwa Energetyki Rosji i Gazpromu. Zgodnie z projektem, w skład komisji winni wchodzić reprezentanci resortów energetyki Rosji i Ukrainy, a także przedstawiciele KE, Gazpromu, Naftohazu oraz 11 europejskich koncernów produkujących, transportujących i odbierających gaz. Wśród tych ostatnich nie ma żadnej firmy z Polski. Są natomiast kompanie z Niemiec, Włoch, Francji, Słowacji, Rumunii, Mołdawii, Bułgarii i Grecji. Według Gazpromu, do zadań komisji - oprócz kontroli tranzytu paliwa przez Ukrainę - powinien też należeć monitoring stanu technicznego całego ukraińskiego systemu przesyłowego, w tym podziemnych magazynów gazu. Przedstawiciele komisji - uważa rosyjski monopolista - winni mieć "swobodny dostęp do dokumentacji i obiektów systemu przesyłu gazu Ukrainy, a także do podziemnych zapasów gazu". Strona ukraińska odmówiła w czwartek podpisania tego dokumentu. Swoich podpisów pod nim - zasłaniając się brakiem takiego mandatu - nie złożyli też przedstawiciele Komisji Europejskiej.