W jego opinii zapowiedź, że Rosja odpowie na tarczę środkami wojskowymi to "straszenie". Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w wywiadzie udzielonym we wtorek panarabskiej stacji Al-Dżazira powiedział, że reakcja Rosji na rozmieszczenie obiektów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Czechach i Polsce będzie mieć charakter wojskowy. - Przede wszystkim jest to straszenie i jeżeli za tym pójdą jakieś konkretne kroki, to wyobrażam sobie je jedynie jako wzmocnienie garnizonu w Obwodzie Kaliningradzkim - powiedział Materski. Ekspert nie sądzi, by "Rosja zgodziła się na regulowanie spraw europejskich w ten sam sposób, w jaki reguluje swoje pretensje, ambicje, czy swoją +butę imperialną+ na Zakaukaziu". W ocenie Materskiego Rosja chce wykorzystać tarczę do rozgrywki taktycznej. - Sprawa tarczy, radaru to są te czynniki, które Rosja może taktycznie wygrać, wskazując tak na arenie wewnętrznej, jak i na międzynarodowej na to, że została sprowokowana, że jej działania, polityka są reakcją na to, że jest osaczana przez siły Paktu Północnoatlantyckiego - powiedział Materski. Jego zdaniem jest to jeden z argumentów na rzecz usztywnienia kursu rosyjskiego i wywoływania napięcia w stosunkach międzynarodowych. - Bo jeśli jest osaczana (Rosja), jeśli NATO nad jej granicami zachowuje się agresywnie - a oni to tak interpretują i tak swojemu społeczeństwu sprzedają - no to my (Rosja) mamy prawo, do retorsji, do kroków odwetowych - tłumaczył rozmówca . Według Materskiego obecne działania Rosji mogą być "małą grą", poprzedzającą rzeczywisty konflikt, do jakiego może dojść w latach 2015-2017, w związku z kwestią statusu Krymu, który jest częścią Ukrainy. - To będzie ogromy konflikt i być może Rosja już zaczyna próbować czy Zachód w trosce o swoje bezpieczeństwo, interesy surowcowe, gazowe być może będzie przyzwalał na pewne regulacje z pozycji siły na tzw. przestrzeni postsowieckiej - mówił. W ocenie Materskiego to jest duże zagrożenie dla pokoju światowego, ale także dla Ukrainy, Mołdawii, państw bałtyckich. Wśród ukraińskich ekspertów pojawiły się opinie, że po zbrojnej interwencji Rosji w Gruzji w związku z konfliktem w Osetii Południowej, kolejnym celem Moskwy może być Ukraina, a jako pretekst zostanie wykorzystana sytuacja na Krymie, gdzie bardzo silne są nastroje prorosyjskie. Zgodnie z ukraińsko-rosyjskimi umowami do 2017 r. pozostanie na Krymie rosyjska Flota Czarnomorska. Kijów, który zabiega o przyjęcie do NATO, oznajmił już, że nie chce kontynuacji tego porozumienia. Pytany o zaplanowany na poniedziałek szczyt UE poświęcony sytuacji w Gruzji i relacjom UE-Rosja, Materski powiedział, że najważniejsze jest by unijni przywódcy zajęli wspólne stanowisko. - Przywódcy państw europejskich na spotkaniu w Brukseli powinni się zachować jednolicie i to jest najważniejsze. Już nawet nie chodzi o to jak daleko pójdą w krytyce Rosji(...) i czy będą się domagać rewizji decyzji prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, ale najważniejsze jest to, by nie pokazać rysy na spoistości Unii Europejskiej i na jej polityce wobec Rosji - podkreślił ekspert. W jego opinii, przywódcy europejscy nie mają możliwości nacisku na Rosję. - Europa nie może uchwalić żadnych sankcji ekonomicznych wobec Rosji, bo sama by straciła. Może odwołać się do moralności w życiu międzynarodowym, symboli, idei - powiedział Materski. Ekspert nie jest przekonany czy "pomimo całego tragizmu tej sytuacji Europa powinna grać na polaryzację". Zdaniem Materskiego przywódcy europejscy na spotkaniu w Brukseli "powinni jakoś szukać mostów porozumienia, zmusić Rosję do wycofania się z pewnych posunięć, które poszły za daleko i które teraz będzie trudno cofnąć".