Dodał, że usprawiedliwieniem dla tego jest fakt, że w istocie pomylili się wszyscy. - Nie tylko Europejski Bank Centralny. Komisja Europejska formułując prognozy dla krajów członkowskich też uważała, że wzrost gospodarczy, zarówno w Polsce jak i w strefie euro, będzie w 2013 r. wyższy, niż ostatecznie się okazał. Pomylił się także Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Wszyscy uważali, że rok 2013 będzie lepszy - powiedział Rosati. Jak podkreślił, gdyby minister finansów Jacek Rostowski zachowałby się nie optymistycznie, a realistycznie i przygotował budżet z dochodami o 23,7 mld zł niższymi, to jednocześnie musiałby zaplanować wydatki niższe o prawie 27 mld zł. - To jest ponad 1,5 proc. PKB mniej. Chciałbym widzieć i słyszeć dyskusję na tej sali, gdyby minister finansów poinformował, że obniżamy wydatki. Minister finansów postanowił odwlec w czasie tę decyzję - przyjął założenie, że sytuacja gospodarcza będzie się rozwijać w taki sposób, jak to przewidują największe instytucje prognostyczne na świecie, czyli Europejski Bank Centralny, Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy - powiedział. Jego zdaniem, gdyby rząd w nowelizacji zaproponował cięcia wydatków na pełną kwotę 24 mld zł, to Polskę dotknąłby bardzo silny, negatywny impuls prorecesyjny i to uderzyłoby boleśnie w gospodarkę. - Przypuszczam, że taka decyzja wpędziłaby polską gospodarkę w recesję. (...) Utrzymanie cięć wydatków w rozsądnych granicach i jednocześnie zwiększenie deficytu w sytuacji głębokiego spowolnienia jest dobrą polityką - powiedział Rosati.