Tygodnik "Wprost" ujawnia dziś rozmowę dziennikarza Piotra Nisztora z adwokatem Romanem Giertychem. Z nagrań wynika, że były wicepremier chciał stworzyć mechanizm wyłudzania pieniędzy od najbogatszych Polaków. Sam Giertych twierdzi, że propozycja była blefem. Wypowiedzi byłego wicepremiera zbada adwokacki rzecznik dyscyplinarny. Nagranie może oznaczać koniec kariery Romana Giertycha - twierdzi politolog Arkady Rzegocki. "Roman Giertych jest w bardzo trudnej sytuacji. Rzeczywiście padają tam propozycje szantażowania ważnych osób" - argumentuje politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Doktor Rafał Chwedoruk dodaje, że Giertych funkcjonuje w ostatnich latach jako swoista szara eminencja polskiej polityki i trudno mu będzie dalej pełnić tę funkcję. "Publikacja tych taśm raczej czyni z Romana Giertycha pariasa polskiej polityki na dłuższy czas" - podkreśla politolog Uniwersytetu Warszawskiego. Prof. Andrzej Rychard powątpiewa, aby Roman Giertych miał takie ambicje polityczne. "Dla niego to nie jest być albo nie być, jest wziętym adwokatem" - podkreśla socjolog Polskiej Akademii Nauk. Zdaniem profesora jego tłumaczenia, że "chciał wejść w język i logikę myślenia Nisztora zdają się być przekonujące". Roman Giertych zapowiedział , że nie będzie wracał do polityki. Zaprzeczył pogłoskom, jakoby miał zostać ministrem spraw wewnętrznych.Według byłego wicepremiera, publikacja taśm to zemsta za prowadzenie spraw kilku podsłuchanych polityków. Jako adwokat Giertych reprezentuje Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego przeciwko "Wprost" w sprawie podsłuchów. Oskarża on dziennikarzy o działanie w grupie przestępczej oraz o ujawnianie treści, uzyskanych drogą nielegalnych podsłuchów.