W Warszawie trwają obrady "okrągłego stołu" ws. sytuacji na rynku w związku ze sprowadzeniem dużej ilości ukraińskiego zboża do Polski. W spotkaniu uczestniczą m.in. przedstawiciele organizacji rolniczych, firmy eksportowe i przetwórcze. Przed rozpoczęciem spotkania sektora rolniczego doszło do spięć. Ministerstwo zaapelowało, by uczestnicy rozmów oddali przed wejściem telefony, tablety i komputery. Nie wszyscy członkowie zgodzili się na ten pomysł. "Rolnicy nie mogą mieć telefonów i komputerów. Ministrowie i dziennikarze nie są sprawdzani" - napisał na Twitterze Michał Kołodziejczak z AgroUnii. - Przecież to jest pokazywanie, że jesteśmy uprzedmiotowieni - mówił przed wejściem na salę. - Czy jak politycy spotykają się między sobą, to nie mają komputerów, telefonów i notatek? - pytał. Wtórował mu były poseł PSL Władysław Serafin. - Czego się boi Kowalczyk? Czy tu jest granat w tym? Wyniesiemy jakieś tajemnice? Przecież tu jest całe polskie rolnictwo, całe społeczeństwo - mówił. Już w czasie spotkania wicepremier Kowalczyk odpowiedział na to pytanie. - Nie chciałbym, żeby podsłuchiwał nas czy wywiad rosyjski, czy nawet Komisja Europejska, czy chociażby nasza zaprzyjaźniona strona ukraińska - mówił. Z kolei media mogły przebywać na sali obrad przez pierwsze 10 minut. Jak wyjaśnił minister wszystko po to, "by rozmawiać jedynie w wąskim, najbardziej zainteresowanym tematem gronie". Kołodziejczak zapowiedział, że nie wyjdzie ze spotkania "dopóki nie będzie podpisane porozumienie". Minister Kowalczyk o najważniejszym zadaniu przed resortem: Opróżnić magazyny do żniw - Jest deklaracja Komisji Europejskiej ws. uruchomienia kolejnej rezerwy kryzysowej w rolnictwie; może to oznaczać ponad 500 mln zł na wsparcie rolników - przekazał minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. - Najistotniejszym zadaniem jest to, aby na żniwa nie były zapełnione magazyny - dodał. Przed rozpoczęciem obrad ze środowiskiem rolniczym, Kowalczyk poinformował uczestników spotkania o kolejnych mechanizmach pomocowych, jakie ma uruchomić Komisja Europejska. Wicepremier przekazał, że "jest kolejna deklaracja - jak na razie Komisji Europejskiej" ws. uruchomienia ewentualnej kolejnej transzy w ramach rezerwy kryzysowej w rolnictwie. Przypomniał, że pierwsza część pomocy w wysokości 29,6 mln euro (ok. 140 mln zł) "jest już bardzo bliska zatwierdzenia przez KE ostatecznie". To wsparcie - jak zwrócił uwagę - przeznaczone będzie dla państw graniczących z Ukrainą. CZYTAJ WIĘCEJ: Komisja Europejska zapowiada uruchomienie kolejnej rezerwy kryzysowej w rolnictwie - Ale jest już bardzo blisko decyzji kolejnej, czyli uruchomienia kolejnej części rezerwy kryzysowej w rolnictwie, też mówimy o ponad 20 mln euro - powiedział Kowalczyk. Minister podkreślił, że środki z UE w 100 proc. są uzupełnianie z budżetu krajowego. - Będzie to w przybliżeniu ponad 500 mln zł - dodał. Jak mówił wicepremier, w tym momencie najważniejszym zadaniem jest udrożnienie eksportu, "który z różnych powodów trochę spowolnił". - A głównym powodem chyba od początku roku (...) było przede wszystkim to, że cena na rynkach światowych była znacznie niższa niż jeszcze kilka miesięcy temu. Wobec tego żadna z firm, która miała zapasy zbóż, niechętnie wyzbywała się tych zapasów, sprzedając poniżej kosztów zakupu. A taka niestety jest sytuacja, stąd między innymi ta rezerwa, jeśli chodzi o eksport - tłumaczył Kowalczyk. Kowalczyk: Tak chcemy wzmocnić eksport Szef resortu rolnictwa przekazał, że zaproponowane zostaną "jakieś sposoby" dotyczące wsparcia eksportu, o których też "chętnie posłucha". Jak mówił Kowalczyk, żeby eksport był skuteczny, to nie może się odbywać ze stratą dla firm, które mają to zboże, zapasy; a z drugiej strony ważne, aby ten eksport bardzo intensywnie przyspieszyć. - Najistotniejszym zadaniem dla nas wszystkich jest to, aby na żniwa nie były zapełnione magazyny - podkreślił. Następny element, na który wskazywał w środę minister, to spowolnienie, ograniczenie importu. - I tutaj dzisiaj była dyskusja na Radzie Ministrów na ten temat, myślę, że też o tych rozwiązaniach podyskutujemy za chwilę. Myślę, że będą to dobre propozycje, będą to pewne wnioski do Komisji Europejskiej, ale też i propozycje z naszej strony - powiedział. Kolejna kwestia, która ma być dyskutowana podczas obrad "okrągłego stołu", to długofalowe rozwiązania, jak na przykład linie kredytowe - zarówno dla rolników, jak i dla tych, którzy posiadają zboże - a także rozwiązania legislacyjne, które miałyby ułatwiać pewne działania. Minister Kowalczyk podkreślał, że Ukrainie trzeba pomagać; walczy ona "za naszą wolność i to też powinno być jasne". Jak mówił, wiąże się to m.in. z dodatkowymi wydatkami na cele militarne, także z budżetu państwa. - Kolejnym elementem, który już w sposób pośredni i bezpośredni dotyka rolnictwo, to jest oczywiście szaleństwo cen na rynku środków energetycznych, przede wszystkim gazu. A gaz ziemny (...) miał bezpośredni wpływ na ceny nawozów - zauważył. Przyznał, że liczy na stabilizację w tym zakresie. Kowalczyk wskazał, że sytuacja w 2022 r. przełożyła się na bardzo mocne rozchwianie cenowe zarówno po stronie kosztów środków produkcji, jak i po stronie produktów rolnych. Dodał, że ceny zbóż "w sposób istotny zmieniały się w bardzo daleko idącym zakresie". - Apelowałem w żniwa, czy na początku żniw, o to, żeby nie sprzedawać w sposób paniczny zboża. I rzeczywiście, najgorszym wyjściem byłoby wtedy paniczne sprzedawanie tego zboża. Ale niektórzy rozumieli, że październik, listopad, to też ten apel obowiązuje. Więc jednak chyba trochę się nie zrozumieliśmy. Jeśli ktoś źle zrozumiał, czy przewidywał, to za to bardzo przepraszam, bo jednak nie taka była intencja. Intencją było zaniechanie sprzedaży w sposób paniczny w okresie żniw - tłumaczył Kowalczyk. Przyznał, że od grudnia ceny zaczęły spadać w stosunku do tego, co było tuż przed żniwami, w okresie żniw. - Każdy sobie z rolników zdaje sprawę, że Polska nie jest w stanie dyktować cen na rynkach światowych. (...) Oczekiwanie, że my ceny zmienimy na rynkach światowych, jest niestety oczekiwaniem trochę płonnym. Natomiast ważne jest, aby w Polsce ceny nie odbiegały zbytnio od cen światowych, i to jest bardzo istotne. I to rząd chce w tym rolników wspierać - powiedział Kowalczyk. Po zakończeniu obrad "okrągłego stołu" przewidziany jest briefing prasowy wicepremiera Kowalczyka. Opozycja punktuje Henryka Kowalczyka - Prawdziwy "okrągły stół" odbywa się dziś nie w Warszawie, ale na protestach rolniczych w całej Polsce - ocenili politycy PSL. Według nich minister rolnictwa Henryk Kowalczyk świadomie lub przez nieudolność doprowadził do dramatu rolników i powinien zostać zdymisjonowany. Poseł Stefan Krajewski (PSL) podkreślił na konferencji prasowej w Sejmie, że po pierwszych sygnałach od rolników o zalewie rynku zbożem ze wschodu jego ugrupowanie złożyło projekt ustawy o ochronie polskiego rolnictwa. - Wzywaliśmy do wprowadzenia systemu kaucyjnego. Nie zrobiono nic. Rządzący są nieudolni, a dziś się obudzili z "okrągłym stołem" - mówił poseł ludowców. Rolnicy nie godzą się na obecną sytuację w swoim sektorze W ubiegły czwartek rolnicy rozpoczęli protest przed Urzędem Wojewódzkim w Szczecinie, domagając się m.in. uregulowania kwestii zboża z Ukrainy. Protestujący rozbili tzw. Zielone Miasteczko. CZYTAJ TAKŻE: Początek roku trudny dla polskiego rolnictwa. Jest perspektywa poprawy 24 marca w wykazie prac legislacyjnych rządu pojawiła się zapowiedź projektu, który wprowadzi pomoc w formie dofinansowania transportu pszenicy i kukurydzy do portów nadbałtyckich. "Proponuje się, aby stawki pomocy były zróżnicowane w zależności od odległości od portów nadbałtyckich i wynosiły za tonę pszenicy i kukurydzy przewiezionej z: województwa warmińsko-mazurskiego, pomorskiego i zachodniopomorskiego - 100 zł; województwa - lubuskiego, wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, łódzkiego, mazowieckiego i podlaskiego - 150 zł; województwa lubelskiego, podkarpackiego, małopolskiego, śląskiego, świętokrzyskiego, opolskiego i dolnośląskiego - 200 zł" - przekazano.