Zapowiedział, że protesty będą wcześniej zgłoszone, a miejsca, w których się odbędą, zostaną przekazane opinii publicznej w przyszłą środę. - Teraz będzie działo się to, a na jesień zapowiadamy inwazję na Warszawę, bardzo możliwe, że z innymi grupami zawodowymi i społecznymi, które czują się rozżalone i niedocenione i ponoszą koszty władzy Prawa i Sprawiedliwości - oznajmił. Dodał: - Nie będziemy się bali i będziemy jeszcze bardziej radykalni niż do tej pory - dodał. "Na wsi rozpacz i brak perspektyw" Podkreślił, że "na polskiej wsi jest rozpacz, jest drożyzna, jest brak perspektyw". - Polscy rolnicy nie mają komu sprzedawać świń, a codziennie trafiają do Polski dziesiątki tirów mięsa i żywych zwierząt z zagranicy, głównie z Niemiec i z Litwy. Supermarkety nie chcą kupować zdrowego mięsa, które pochodzi ze stref ASF. To przekłada się na zanik produkcji mięsa w kraju. Tylko w ostatnim półroczu produkcja spadła o pół miliona sztuk świń. Problem dotyczy także sprzedaży warzyw, ciągle jesteśmy pod kreską - wyjaśnił. - Nasz lockdown trwa już co najmniej pięć lat, bo PiS nam go zgotował i przyprowadził na polską wieś. Więc dziś apelujemy do opozycji: stańcie razem z nami, rozmawiajcie z nami, nie bójcie się, my jesteśmy jedyną tak silną opozycją parlamentarną - wezwał. Zapewnił, że Agrounia nie zamierza tworzyć partii politycznej. - Będziemy zajmować się wracaniem do normalności - wyjaśnił.