Chodzi o 90 mln złotych z funduszu klęskowego, które pozwoliłyby na dopłaty w wysokości 100 złotych do hektara. Sprawa miała dziś stanąć na posiedzeniu rządu. Tak przynajmniej zapewniali premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak. - Ja wszystko przygotowałem - przekonuje minister Sawicki. Ostatecznie jednak okazało się, że w programie obrad zabraknie tego punktu. Powód, to "brak zgody ministra finansów oraz brak zgody ministra spraw wewnętrznych na użycie środków z tzw. rezerwy na klęski" - tłumaczy minister rolnictwa. Sawicki zaznaczył, że rząd ma tę rezerwę. Pytany przez dziennikarkę, czy dowiadywał się u kolegów z rządu, dlaczego nie zgadzają się na użycie 90 milionów złotych z funduszu, w którym jest niemal półtora miliarda złotych, odpowiada: "Nie jest tak, że my nic nie robimy, tylko nawzajem ze sobą rozmawiamy. Ja mam normalne zajęcia w swoim ministerstwie". Czytaj więcej na rmf24.pl