Zdaniem profesora Brzezińskiego, Jaruzelski wypada tu niekorzystnie w porównaniu z Władysławem Gomułką, który po dojściu do władzy w październiku 1956 roku, potrafił uzyskać dla Polski częściową suwerenność po epoce stalinizmu. W wypowiedzi dla PAP, Brzeziński tak uzasadnia tę tezę: "Punktem wyjścia do historycznej oceny 13 grudnia i roli generała Jaruzelskiego w tym momencie musi być trzeźwa ocena istniejącej wtedy sytuacji geopolitycznej. Aby tę ocenę jednak umiejscowić w szerszej perspektywie, należy zacząć od oceny sytuacji w październiku 1956 roku. Wtedy system stalinowski był jeszcze trwały i stosunkowo świeży. Wojska sowieckie były obecne na terytorium Polski i to w okresie, w którym istniała jeszcze świeża pamięć tego, co miało miejsce w Polsce po 1945 roku. Korpus oficerski był opanowany na najwyższych szczeblach przez oficerów sowieckich, włącznie z marszałkiem (Konstantym) Rokossowskim. Bezpieka była w dalszy ciągu pod bezpośrednią kontrolą KGB. Mimo tego wszystkiego, (ówczesny I sekretarz KC PZPR Władysław) Gomułka zdobył się na akt historycznej odwagi. Zmobilizował poczucie narodowe i w ten sposób sparaliżował opozycję wewnątrzpartyjną. Poszukał kompromisowego rozwiązania z prymasem (Stefanem) Wyszyńskim, który udzielił mu poparcia, i był gotów na konfrontację z maszerującymi na Warszawę wojskami sowieckimi. W tej sytuacji, mimo że przewaga sowiecka była naprawdę ogromna, Sowieci się ugięli i zajęli zasadniczo kompromisowe stanowisko, które z kolei pozwoliło Polsce odzyskać przynajmniej ograniczoną wprawdzie, ale jednak częściową już suwerenność. Porównajmy tę sytuację z rokiem 1980-1981. System komunistyczny był wtedy zgniły, skorumpowany i bez wewnętrznej energii. (Josip Broz) Tito w Jugosławii, (Nicolae) Ceausescu w Rumunii i Deng Xiaoping w Chinach zerwali z dominacją sowiecką w świecie komunistycznym, i nawet w pewnej mierze już czynnie współpracowali ze Stanami Zjednoczonymi. Aczkolwiek w Polsce kwaterowało nadal kilka garnizonów sowieckich, korpus oficerski Wojska Polskiego był już spolonizowany. Społeczeństwo identyfikowało się z Solidarnością. W Rzymie był papież Polak, w Białym Domu szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego (Zbigniew Brzeziński - przyp. red.) nie był Polsce obojętny, Stany Zjednoczone czynnie wspomagały opór zbrojny przeciwko Sowietom w Afganistanie, z pomocą Chin. Gdyby generał Jaruzelski zdobył się wtedy na akt historycznej odwagi - nie mówię o osobistej odwadze, bo wiemy, biorąc pod uwagę jego służbę wojenną, że tego generałowi nie brakuje - sądzę, że przeszedłby do historii Polski jako ktoś równy Gomułce, a może nawet (Józefowi) Piłsudskiemu. Na tym polega jego osobista tragedia i na tym polega zmarnowana szansa, jaka istniała 25 lat temu" - powiedział prof. Brzeziński. Podkreślił jednak przy tym, że porównując Jaruzelskiego z Gomułką nie bierze pod uwagę "wcześniejszej roli Gomułki w latach 40. i jego polityki w latach 60.", zakończonej masakrą robotników na wybrzeżu w grudniu 1970 roku.