- Będę o taki kongres zabiegał - zapowiedział. Według Rokity, wybory samorządowe stały się okazją do rozpoczęcia bardzo poważnej i potrzebnej rozmowy o przyszłej roli Platformy w Polsce. - Od tej debaty zależy przyszłość i przyszła rola Platformy w Polsce. Po roku bycia w opozycji na nowo wymagają zdefiniowania podstawy programowe Platformy Obywatelskiej i podstawy jej zachowań publicznych - mówił . Jak dodał, czeka z dużym zainteresowaniem na przyszłotygodniowe posiedzenie klubu parlamentarnego Platformy, bo jest to gremium, od którego debata się rozpocznie. Sekretarz generalny PO zapowiedział w poniedziałek, że w przyszłym tygodniu klub PO wybierze nowego przewodniczącego. - Proszę pamiętać o jednym, że to nie jest debata o dyscyplinie partyjnej, bo to byłoby śmieszne, tylko jest to debata o przyszłości partii politycznej, ważnej partii politycznej, kto wie czy nie najważniejszej w Polsce - zaznaczył Rokita. Zapowiedział, że chce w tej debacie brać udział oraz że wezmą w niej udział parlamentarzyści PO z Krakowa, "którzy w bardzo wielu sprawach" podzielają jego zdanie. Pytany, jaka jest przyszłość Jana Rokity w PO, odparł: - Jest to przyszłość kogoś, kto poczuwa się do odpowiedzialności za tę organizację, chce uczestniczyć debacie o jej przyszłości i chce uczestniczyć w wypracowywaniu modelu zachowania Platformy w najbliższym czasie w Polsce. Tyle i aż tyle. W ocenie Rokity "zapalnikiem" tej debaty stał się spór o poparcie dla kandydata na prezydenta Krakowa prof. . Rokita podkreślił, że sprawa poparcia Terleckiego przed drugą turą wyborów była przedmiotem debaty władz krajowych PO, a stanowisko parlamentarzystów krakowskich nie budziło wtedy żadnych wątpliwości. Dopytywany, czy wiąże swoją przyszłość z PO, Rokita powiedział: - Wiążę swoją przyszłość z Platformą Obywatelską, z pracą dla PO, z tym ideowym wymiarem PO, który jest mi bardzo bliski. Chodzi mi o to, aby Platforma na nowo zdefiniowała swoją rolę w opozycji, nie jako partia polityczna, który prowadzi bliżej nieokreślony międzypartyjny konflikt o nic, tylko jako partia, która zaczyna na nowo prowadzić ideowy spór o Polskę. Jak podkreślił, "rządy sprawowane nad Polską przez braci Kaczyńskich wymagają bardzo poważnej kontrpropozycji ideowej i programowej". - W tym właśnie chcę uczestniczyć, z tym wiążę swoją nadzieję i swoją misję w Platformie - dodał Rokita. Pytany, czy zdecyduje się kandydować na szefa klubu PO odparł, że może pełnić funkcje ważne lub mniej ważne, pod jednym warunkiem. - Że to jest przedmiotem zgody i oczekiwania ze strony jego koleżanek i kolegów, kiedy będzie to czynnik łączący i integrujący Platformę. Ta przyszłotygodniowa debata odpowie także mi na to pytanie - zaznaczył. Na pytanie, czy planowana debata programowa będzie też debatą o przywództwo, Rokita odparł, że nie sądzi, iż w Platformie istnieje problem przywództwa. - Istnieje problem linii programowej, alternatywnej wizji Polski - uważa. Oświadczył też, że jego i b. kandydata PiS na prezydenta stolicy Kazimierza Marcinkiewicza "łączy cień sympatii, ale nie łączą ich żadne plany polityczne". W nieoficjalnych rozmowach politycy PO nie kryją zdziwienia propozycją Rokity. - Nie ma szans na debatę programową, przecież to właśnie Rokita pracował nad programem - powiedział pragnący zachować anonimowość poseł z otoczenia Donalda Tuska. Jak tłumaczył, Rokita nie po raz pierwszy stawia PO w trudnej sytuacji tuż przed wyborami. Według niego, poparcie Terleckiego mają za złe Rokicie szczególnie działacze Platformy w tych miastach, w których kandydaci PO w II turze walczyli z kandydatami PiS. Ten sam poseł przypomina, że kiedy Rokita była atakowany przez polityków PiS (w tym przez premiera i prezydenta) w związku z ujawnionymi dokumentami z tzw. szafy Lesiaka, "Platforma stanęła za nim murem". Sprawa Terleckiego pokazuje, że PO nie może liczyć na wzajemność - dodał rozmówca PAP. Według nieoficjalnych informacji PAP od jednego z polityków PO zbliżonych do kierownictwa partii, Rokita poinformował Tuska, że popiera Terleckiego, ale nie konsultował z nim tego, że chce zrobić to publicznie.